2013/05/06

NOWE INFORMACJE o Satji
New information about Satja

Po lekturze postów http://kreatywnaromantyczka.blogspot.com/2013/04/proba-odebrania-satji.html oraz http://kreatywnaromantyczka.blogspot.com/2013/04/zmaltretowana-rolniczka.html zdecydowałyśmy sprawdzić, o co chodzi, i skontaktowałyśmy się ze schroniskiem dla zwierząt w Giżycku.

Pan, który nam odpisał, pogratulował nam właściwej postawy wobec krzywdy zwierząt (podesłałyśmy linka do naszego bloga), i napisał parę słów o Satji, dołączając zdjęcia!:) Sunia nie tylko wygląda dużo lepiej, ale podobno także zmieniła zachowania, ufa ludziom. W mailu padły słowa: "nie wydam suni na pastwę indywiduum znęcającym się nad psem" - moc tego sformułowania chyba mówi sama za siebie. 

A w kwestii posta o pobiciu przez policjantki... dostałyśmy informację, że wobec Indianki toczy się postępowanie karne o zniesławienie i czynną napaść na policjantki. I chyba nie trzeba tu już dalszych komentarzy.



Recently Isabelle published a text on her blog, in which she describes her attempt to get back her dog from the shelter. She didn't succeed, and what's more - she describes being beaten up by two policewomen. After reading this text, we decided to email the manager of the shelter to get to know what was going on.

The manager congratulated us on our proper attitude towards animals' suffering (we had sent him a link to our blog), and he wrote a few words about Satja, attaching some pictures of her!:) She looks much, much better, and the manager says that she has also changed her behaviuor, she trusts people now. He used the expression: "I will not give this dog as prey to some individual who torments dogs" - the power of this sentence speaks for itself.

And when it comes to being beaten up by the policewomen... we have been informed that right now Indianka is a subject of penal proceedings because SHE offended and attacked the two policewomen. 
Supposedly this needs no more comment.



225 komentarzy:

  1. Dziękuję za ten post . Satja wygląda dobrze. Nie jest to dom ale ma szanse na jego znalezienie i normalne życie. Uratowałyście ją. Lepsze schronisko które jest mniejszym złem niż łańcuch w stodole i głód które było piekłem.

    Czy na zdjęciu z kurą w panterkowych spodniach jest Pani Isabelle ? Błagam napiszcie że nie i to nie jest wnętrze jej domu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do Satji - pojechałam po nią wraz ze znajomymi w piątek pod koniec kwietnia. Była strasznie brudna i zaniedbana. Nie chcieli mi jej wydać, więc mój znajomy zaoferował,
      że On weźmie suczkę do adopcji. Oni mają już 13 psów i stać ich na karmienie czternastego.
      Są dobrymi opiekunami i majętnymi. Niestety, właściciele schroniska odmówili prawa adopcji Satji także jemu. Pies nadal za kratami. Jak ustaliliśmy, schronisko dostaje miesięcznie na utrzymanie mojego psa 221,40 zł. Podejrzewam, że to jest główna przyczyna, że psa nie chcą mi wydać - niewątpliwie przynosi on zyski właścicielom. Umowę z Urzędem Gminy mieli zawartą na rok czasu, więc przez rok przychód z tytułu utrzymania mojego psa w schronisku wyniesie razem: 2656,80 zł, więc jest o co się bić.

      Dodam, że gdy ja zwróciłam się do Urzędu Gminy w Kowalach Oleckich o udzielenie mi jakiekolwiek pomocy czy to finansowej, czy materialnej - nie dostałam z Urzędu Gminy ani złotówki, ani nawet maleńkiej paczuszki z karmą. Nic.

      To pokazuje wyraźnie, jak mało Gminę obchodzi ich mieszkanka i jej zwierzęta.

      Od dwóch lat piszę pisma do Urzędu Gminy o pomoc i nie dostaję żadnej pomocy.

      Woleli odebrać mi psa, niż kupić paczkę karmy.

      Usuń
    2. A tymczasem my wymieniamy ciągle maile ze schroniskiem, i z osobami powiązanymi, i nie mamy żadnych wątpliwości, że ludzie Ci działają absolutnie dla dobra psa, do tego stopnia, że jeśli będzie taka potrzeba, to zaadoptują go sami. A argumenty o pieniądzach są obrzydliwie poniżej pasa, po prostu.
      Na szczęście Gminę właśnie zwierzęta obchodzą. Na szczęście pracownicy schroniska nie mają zamiaru ustąpić. Wiadomo, że schronisko to schronisko, ale w tym przypadku niestety tak się składa, że dla Satji nawet klatka w schronisku jest o niebo lepsza niż jej poprzednia kwatera.

      Usuń
  2. link do zdjęcia
    http://www.ewakozlowska.com/czu.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki za dobre słowo! Co do zdjęcia... hm, kurczę, nie jestem pewna, czy to ona, światło pada z tyłu. Możliwe, ale pewna nie jestem. Podobnie odnośnie wnętrza. Ale tak, to *mógłby* być ten dom, bo wnętrze domu Indianki, tak jak my je widziałyśmy - wyglądało tylko odrobinę lepiej niż to na zdjęciu.
    Indianka pewnie niebawem sama się wypowie na ten temat?

    OdpowiedzUsuń
  4. O, schronisko wykąpało psa, by zrobić foty na pokaz.
    Co do lesbijek z Krakowa, to wyłażą ze skóry, aby pies pozostał do końca życia za kratami.

    Sunia u mnie miała bardzo dobrze - mnóstwo wolności i swobody.
    Teraz jest unieruchomiona w ciasnej klatce i nie ma szans się wybiegać, a to dalmatyńczyk, który musi się dużo ruszać.

    Co do łańcucha - łańcuch to żadne znęcanie się. Wszystkie psy w Gminie Kowale Oleckie są na łańcuchach.

    Gdy lesbijki Iza i jej kochanka Marta były u mnie na gospodarstwie - suczkę uwiązałam, aby ich nie pogryzła. Były u mnie raptem 3-4 dni a narobiły szkód na cały rok.

    To z ich winy jestem w ciężkiej sytuacji finansowej, bo postarały się, aby odebrać mi jakąkolwiek pomoc finansową czy fizyczną.
    To złe kobiety i nie życzę nikomu, aby ich gościł u siebie.
    Mają tendencję do wyszukiwania dziury w całym i zupełnie im nie przeszkadza, że są u kogoś w gościach i to zupełnie za darmo.

    Gdy u Niemców były, bardzo wnikały, czy oni remont przeprowadzają zgodnie z przepisami budowlanymi.

    Do mnie przyjechały na darmowy wypoczynek. Wspaniałomyślnie udostępniłam im moją łąkę, gdzie mogły się rozbić.
    Miały mieć ze sobą swoje wyżywienie i nie sprawiać mi żadnych kłopotów. W słoneczną pogodę byłam skłonna nieodpłatnie pożyczyć im mój ponton, aby mogły sobie popływać na pobliskim jeziorze.

    Tymczasem gdy przyjechały na moje rancho, zaczęło się od wymuszeń z ich strony. Zażądały pokoju w moim niewyremontowanym z braku funduszy domu. Korzystały z niego za darmo. Nakarmiłam też je za darmo, bo nie miały nic do jedzenia ze sobą.

    Wieczorem okazało się, że wybrały się do mnie na dwutygodniowe wakacje bez grosza, licząc na drapane. Postawiły mnie przed faktem dokonanym, co bardzo nieładnie z ich strony - takich kobiet niby kulturalnych, a na pewno bardzo elokwentnych.

    Mnie nie stać na utrzymywanie obcych, dorosłych kobiet pracujących zawodowo, które powinny mieć pieniądze ze sobą na swoje potrzeby, skoro wybrały się na wakacje.

    Nie spodziewałam się tego po nich, bo twierdziły, że mają dobre prace gdzie zarabiają pensje.

    Niechętnie zgodziłam się je sponsorować, pod warunkiem że mi pomogą na gospodarstwie w moich pracach. Pomagały w sumie 10 godzin - po 5 godzin dziennie w ciągu dwóch dni, a były u mnie 3 pełne dni, a czwartego z rana oświadczyły, że wyjeżdżają.
    Najwyraźniej nie chciało im się pomagać. Najwyraźniej liczyły na lekkie, przyjemne i przede wszystkim sponsorowane przeze mnie wakacje.

    Dziwi mnie co tu wypisują o moim domu - bo miały ze sobą swój namiot i mogły w nim spać. Mogły i miały w nim spać wg uzgodnień przed ich przyjazdem. Nikt ich nie zapraszał do mego domu, aby tu nocowały. Wprosiły się na chama, a teraz jeżdżą po mnie w internecie za mój dom. To jest jest wielkie, prymitywne chamstwo świadczące o egoistycznej postawie roszczeniowej zblazowanych mieszczek przyzwyczajonych do tego, że im się wszystko należy za darmo.

    Co do łąki i miejsca pod namiot - zaniosłam ich namiot na ogrodzoną łąkę, gdzie nie miały dostępu konie. Postawiłam na wzgórzu, gdzie trawa była niska i blisko było do ścieżki polnej prowadzącej do mego domu. Ponadto z tego miejsca miały ładny widok na okolicę. Jakież moje zdziwienie było, gdy poprosiwszy Martę o pomoc w rozłożeniu tego namiotu - zamiast niej przyszła najwyraźniej o Martę zazdrosna Iza i przeniosła namiot pod las, w największe możliwe chaszcze. Tam ten namiot rozłożyła, ale mimo to,że namiot stał gotowy do przyjęcia turystek - nie zechciały nocować w nim, lecz uparcie nocowały w moim domu.

    Dla mnie to była dziwna sytuacja. I to jej chodzenie po moim gospodarstwie i robienie zdjęć wbrew mojej zgodzie. Nigdzie nie poszły na spacer na wieś by pozwiedzać, tylko uparcie siedziały na moim gospodarstwie po to, by w kilka minut po opuszczeniu moich włości napuścić na mnie kogo się da.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Mnóstwo wolności i swobody".
      ..nie no, ja po prostu nie wiem, jak to skomentować, cisną mi się głównie przekleństwa.

      Co do kolejnej wersji wydarzeń z naszego pobytu u Indianki... kolejnej, bo szczegóły ulegają nieustającej ewolucji - tym razem pierwszy raz pojawia się, jak widzę, próba podkopywania zaufania... Nie będziemy się do tego znowu odnosić; opisałyśmy już na tym blogu dokładnie, co się wydarzyło, i to jest nasza jedyna, pierwsza i ostateczna relacja.

      Nie muszę chyba mówić, że naszego wzajemnego zaufania NIE podkopiesz, Kreatywna Romantyczko.

      Marta

      Usuń
    2. A z tymi Niemcami, to aż się zafascynowałam o.O - że można bez pardonu zmyślać AŻ takie bzdury.

      Usuń
  5. Dziwi to tym bardziej, że rozstałyśmy się spokojnie i w zgodzie i jeszcze próbowałam załatwić im podwózkę do PKSu, bo szły na piechotę łapać stopa.

    W moim odczuciu, te osoby w sposób perfidny nadużyły mojej gościnności i przyczyniły się do przykrych kontroli w moim gospodarstwie w wyniku których straciłam mojego ukochanego psa.

    Ale to mało. Te z gruntu fałszywe i złe, egoistyczne kobiety - wyłażą nadal ze skóry, aby mój pies pozostał dożywotnio w więzieniu, a mnie odciąć od jakiejkolwiek pomocy i wsparcia.

    Po prostu brak mi słów. Taka niewdzięczność za moją dobrą wolę i gościnność :( Po prostu ohyda.

    Odradzam komukolwiek goszczenie tych lesbijek pod swoim dachem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zdecydowanie odradzam komukolwiek goszczenie za darmo czy nawet odpłatnie tych dwóch kobiet pod swoim dachem. Nie są godne, by być goszczone przez kogokolwiek, a zwłaszcza na gospodarstwach rolnych.

    To tyle na temat doctorprinter jak się opisały na Couchsurfingu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeszcze co do mojego psa - to poznałam fajnych, uczciwych i porządnych ludzi - o dziwo także z Krakowa - którzy zaoferowali na piśmie wspomagać mnie w zakupach karmy dla Satji, w czasach, gdy nie będzie mnie na nią stać.

    Co do niechcianej ciąży Satji w wyniku której ją straciłam - pies, który ją zapłodnił, a który należy do sołtyski, która tak chętnie mnie obgaduje i tak chętnie nadstawia ucha na wszelkie ploty ze mną związane oraz która to tak chętnie namówiła lesbijki aby na mnie nakablowały na policję i do Urzędu Gminy - pie jej nadal szwenda się bez nadzoru po moim gospodarstwie, tym razem obgryzając drzwi ganku na którym trzymam drugą sukę z cieczką.

    Czytelnicy sobie sami odpowiedzą na pytanie, co to za ludzie tutaj mieszkają.
    Sołtyska obecnie prowadzi agroturystykę, gdzie udostępnia odpłatnie domki letniskowe na wysepce nad jej stawem rybnym.

    Nikogo to nie oburza, że staw został utworzony poprzez nielegalne zalanie łąk wraz ze stojącymi na nich słupami energetycznymi.

    W wyniku tego procederu - słupy energetyczne stoją w wodzie stawu. Kiedyś dojdzie do tragedii. Te słupy ulegają od dziesięcioleci korozji i kiedyś prąd płynący po drutach spłynie do stawu, w którym pływają ludzie.

    No, ale tych slupów panie lesbijki nie zdążyły sfotografować i opisać do Sanepidu i zakładów energetycznych oraz na policji, bo były zbyt zajęte szkalowaniem mojego dobrego imienia.

    Ocenę sytuacji i postępowania tych dwóch pań i pani sołtyski pozostawiam czytelnikom do oceny.

    OdpowiedzUsuń
  8. a co ze szczeniakami, z którymi została zabrana suka? przeżyły?

    OdpowiedzUsuń
  9. Podobno przeżyły, moja suka je odkarmiła i zostały adoptowane, ale nie wiem tego na pewno. Tak twierdzi właściciel schroniska. Oddałam do schroniska 7 szczeniąt, na miejsce podobno dotarło 6, ale się nie dziwię, bo warunki w jakich były przewożone urągały wszelkiej logice.
    Jak można przewozić noworodki na brudnej podłodze dostawczaka w żaden sposób nie zabezpieczone? Nie było tam nic - ani legowiska, ani kartonu czy ręcznika aby małe jakoś zabezpieczyć. Moje ogólne odczucia na temat transportu tych szczeniąt były bardzo negatywne.

    OdpowiedzUsuń
  10. Faktycznie, ta dziennikarka kiedyś była na moim gospodarstwie, gdy psy sąsiadów zagryzły na mojej posesji 8 moich kóz i zrobiła z tego relację w jej gazecie. Zgłosiłam wówczas tę masakrę do lokalnego PIW oraz na policję. Kontaktowałam się również ze stowarzyszeniem zajmującym się ochroną zwierząt, ale oni też mi nic w tej sprawie nie pomogli.

    Dopiero po artykule tej dziennikarki czyli Iwony Wiszniewskiej-Ropel w lokalnej prasie - dzielnicowy pokazał się na mojej ziemi, by spisać protokół, bo ja sama nie byłam w stanie nakłonić go, by przyjechał i zajął się sprawą.

    Sprawę pośpiesznie umorzono. Żaden z właścicieli psów, które zagryzły moje kozy nie został ukarany, ani nawet upomniany czy w jakikolwiek sposób pociągnięty do odpowiedzialności. To był pierwszy raz wtedy właśnie, gdy wezwałam na pomoc policję w związku z działaniami moich sąsiadów.

    Wcześniej powodów też nie brakowało, ale starałam się je rozwiązywać polubownie. Np. gdy mąż aktualnej sołtyski strzelał z armaty wodnej do moich koni oraz koni które były wówczas pod moją opieką na tzw. pensjonacie - zamiast wezwać policję, poprosiłam naszego wspólnego znajomego, malarza z naszej wsi - aby przemówił mu do rozsądku. Niewiele to pomogło. Mąż sołtyski nadal strzelał i strugał wariata, że niby chodzi mu o płoszenie kormoranów znad jego stawów.

    Jednak armatkę ustawił nie na przeciw stawów, a na przeciw pastwiska na którym pasły się moje konie i konie które były wówczas pod moją opieką. Huk armaty był rozdzierający i płoszył konie. Pierwszy raz wystrzelił, gdy weszłam między konie je pogłaskać. O mały włos by mnie stratowały na śmierć ze strachu. Żałuję, że wtedy się z nimi tak strasznie cackałam i nie zgłosiłam tego karygodnego postępowania na policji.

    Dlatego, gdy ponownie moje zwierzęta ucierpiały z powodu uciążliwego sąsiedztwa - sprawę zgłosiłam na policji.

    Gazeta tej dziennikarki w swym artykule użyła nieścisłości pisząc o rzekomych wilkach czy psach bezpańskich, które rzekomo zaatakowały moje kozy.
    Nigdy takich sformułowań nie użyłam, a ponadto domagałam się sprostowania tego artykułu.
    Nie były to ani wilki, ani psy bezpańskie. Ja te psy rozpoznałam i podałam nazwiska ich właścicieli na policji. Niestety, żaden z właścicieli nie poniósł żadnych konsekwencji swojego zaniedbania, które doprowadziło do tragedii i śmierci moich zwierząt gospodarskich.

    W tamtym czasie nie prowadziłam agroturystyki, lecz zajmowałam się hodowlą kóz i koni.

    Zresztą, praktycznie nigdy jej nie prowadziłam poza krótkim okresem tuż po wstępnym remoncie, gdy miałam gotowe dwa pokoje z łazienkami do wynajęcia i wtedy dałam ogłoszenia, ale praktycznie nikt się wtedy nie zgłosił chętny na wypoczynek. To było dawno i jest dawno nieaktualne. Rury od mrozów popękały dawno temu i hydraulika w domu jest do całkowitej wymiany, a wraz z nią uszkodzone przez deszcze tynki.

    Poza tym paniusie z Krakowa nie przyjechały do mnie na "agroturystykę" tylko na darmowe wakacje w swoim namiocie. Dziwi mnie więc ich tropienie moich starych i już dawno nieaktualnych ogłoszeń. Widać nudzą się w tym Krakowie, bo już nikt nie chce ich brać pod swój dach za darmo. I wcale się nie dziwię. Ja sobie ich pobyt zapamiętam do końca życia. Dzięki nim, nikt obcy tutaj nie będzie już nocował w moim domu - ani za darmo, ani za pieniądze.

    OdpowiedzUsuń
  11. O, a tu oferta agroturystyczna sołtyski.
    W tle widać słupy energetyczne stojące w stawie.
    O ile mi wiadomo, ten staw mąż sołtyski utworzył nielegalnie poprzez utworzenie tamy i zalanie łąk. W planach geodezyjnych widać, iż zalał także drogę gminną prowadzącą do sąsiedniej wsi Barany.

    http://domkinawyspiemazury.nocuj.com.pl/

    Całkowita samowola pod okiem wszystkich możliwych inspektoratów i nikt nie reaguje.
    Normalnie szok.

    OdpowiedzUsuń
  12. Domki na wyspie na Mazurach

    Czukty (Zobacz na mapie)
    19-420 Czukty

    tel. 515 287 867

    http://domkinawysepce.republika.pl
    e-mail: Wyślij zapytanie

    nr GG: 9216023


    Typ obiektu: Domki letniskowe, Agroturystyka
    Województwo: warmińsko-mazurskie
    Region: Warmia i Mazury
    Krajobraz: nad jeziorem, pod lasem

    Odległość od plaży (m): 5
    Liczba pokoi: 4
    Liczba miejsc noclegowych: 8
    Dostępność obiektu: sezonowy

    Cena za pobyt 1 osoby:
    minimalna: 27 zł
    maksymalna: 30 zł

    Cena za cały obiekt za dobę: 110 zł
    Średnia cena za pobyt 2-ch osób za dobę: 55 zł

    OdpowiedzUsuń
  13. Może lesbijki załapią się na darmowe wakacje w Czuktach u sołtyski w zamian za szkalowanie mojego dobrego imienia w Internecie... Jest nadzieja :)
    Nie ma, jak wakacje pod wysokim napięciem :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Jaaaaa nie mogę, ja już nie mam siły...

    małe.dib

    Jakie małe wynosiła ze stajni?? Litości!! Przecież wtedy jeszcze nie było szczeniaków... i, gwoli ścisłości, żadnych innych "małych" zwierząt. My byłyśmy tam w sierpniu, a małe urodziły się we wrześniu.

    satja.png

    Zamiast linków zrzucam od razu ekrany, bo pewnie zaraz zacznie się intensywna korekta :/

    Boże!! Jak już musisz kłamać, to przynajmniej rób to spójnie, to jest ża-łos-ne :/

    OdpowiedzUsuń
  15. Cóż, na zdjęciach psina wygląda całkiem nieźle. Nurtuje mnie jednak pytanie na ile jej wygląd się zmienił od momentu zabrania jej z domu?
    Pisać można dużo, za słowami kryć kłamstwa (piszę to o obu stronach tego konfliktu) i rzucać oszczerstwami na lewo i prawo. To nie jest trudne, wystarczy mieć odpowiedni charakter i motywację.
    Jestem przeciwna zabieraniu zwierząt bez możliwości wykazania przez ich właściciela/opiekuna dobrej woli i bez pozwolenia mu na poprawę ich bytu w danym, wyznaczonym terminie. Inaczej zaskarbia sobie jego żal, a i często nienawiść, prowadzącą właśnie do podobnych konfliktów. Najpierw edukować, potem karać. Nie na odwrót, bo nie przyniesie to żadnych pozytywnych skutków, czego przykład możemy zobaczyć na obu blogach.
    Jest mi naprawdę przykro, iż w myśl idei (szczytnych, nie powiem, bo ratowanie istnień jest szczytną ideą) niszczy się czyjeś marzenia, zamiast pomóc mu, pokazać drogę, którą może kroczyć, by nikomu nie działa się krzywda. Skoro miastowa dziewczyna wyprowadziła się na wieś i próbuje ogarnąć gospodarstwo, to w dużej ilości przypadków prowadzenie będzie chaotyczne, jeśli wcześniej nie miała żadnego doświadczenia z życiem na wsi. Dlatego też powinna dostać wsparcie ze strony społeczności, a nie ostracyzm i wrogość... Ech, idylla... Wiem, że na wioskach obcy pozostanie obcym na zawsze, choćby nie wiem, jak był lubiany. W końcu zawsze to miastowy, czyli nie "nasz".
    Że Indianka mieszka w ruderze? Jeśli nie zna się na pracach ciesielskich, zduńskich, kominiarskich, murarskich itp., to będzie mieszkać w ruderze póki ktoś jej nie pomoże ogarnąć spleśniałych ścian, dziurawego komina i nieujeżdżonych koni oraz całego bajzlu, jaki się zrobił w czasie, gdy mieszka na "ranczu".
    Doniesienia o zwierzęcych szczątkach są dla mnie okropne, ale tu nadal nie ma żadnych dowodów. Zwłaszcza, że kontrola odpowiedniego organu nie potwierdziła tych informacji. Uważam zatem, iż nic takiego nie miało miejsca. Nie ma potwierdzeń, nie ma sprawy.
    To, że wykorzystywano wolontariuszy do prac polowych i naprawczych? Czy to było czymś, z czym nagle, po przyjeździe się spotykali? Wg Waszych doniesień wiedzieli, że jadą pracować w zamian za gościnę, więc o co ten krzyk? Może faktycznie Indianka ma trudny charakter, wiele osób taki posiada i jakoś można z nimi żyć, współpracować. Potrzeba tylko trochę dobrej woli obu stron.
    Mam nadzieję, że jakoś dojdziecie wszyscy do porozumienia lub prawda zatryumfuje, a winni zostaną przykładnie (nie przesadnie) ukarani.
    Mam też nadzieję, że sprawa nie oprze się o sąd...

    Życzę wszystkim rychłego rozwiązania problemów.

    OdpowiedzUsuń
  16. Tatsu , szczerze czekałam na komentarz w tym tonie.Sama bym tego lepiej nie napisała .
    Jestem przekonana ,ze Indianka ma baardzo trudny charakter, z czego z całą pewnością nie zdaje sobie sprawy.Być może jej charakter, postawa stały się takie z czasem , z powodu różnych przeciwności , zachowań ludzkich ,stała się podejrzliwa, nieco "zdziwaczała" , jest typem awanturnicy itd.;)Przynajmniej z tego co pisze i co pisze się o niej takie wnioski wyciągam . Na pewno dała popalić paru osobom i lawina poszła .
    Czy na blogu pisze prawdę czy też koloryzuje to jej sprawa .nie ma przecież obowiązku pisania tam życiorysu z potwierdzeniem autentyczności.
    Również uważam ,że bez pomocy nigdy jej sytuacja się nie zmieni. Zawsze będzie mieszkać w zdewastowanej chałupie , i zapewne bez pomocy stan domu i gospodarstwa będzie się pogarszał . To nic dziwnego . Indiankę przerosło parę spraw dotyczących mieszkania na tym gospodarstwie , jak by nie było w pojedynkę . Ja na pewno w tych warunkach nie przetrwałabym pewnie 2 lat a co dopiero 10ciu...
    Uważam ,że niepotrzebnie wdaje się w pyskówki , sądząc ,że w ten sposób się wybroni.Cóż powiedzenie ,ze najlepszą obroną jest atak w tej sytuacji ma negatywny wydżwięk .
    Co do szczątków zwierząt.Nie wiem co się wydarzyło. Być może jakieś zwierze padło , może ze starości , może z innego powodu , nie znam się . Mieszkam na wsi , nie jeden pies wpadł tu np pod samochód i został pochowany w czyimś ogródku, czy gdyby ktoś dokopał sie do takich szczątków uzna się go za mordercę , czy znęcającego się nad zwierzętami? Wiem ,ze to uprościłam , ale po prostu staram się nie oceniać i nie przekreślać nikogo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahaha! :D
      ależ Niesiu! Jaka "zdziwaczała"??? :)))
      Ja nadal lubię chłopców... ;)
      Czego nie można powiedzieć o zdziwaczałych pannach Marcie i Izie :))) hahaha! :)))

      Usuń
    2. Widzę, że temat zboczeń jest tak zajmujący, że ostatnio nawet wiersze na ten temat powstają...

      Usuń
    3. Jakoś tak jest, że najchętniej do sypialni innym zaglądają ci, którzy nie mają własnych rodzin.
      Oczywiście nie wszystkich to dotyczy.

      Usuń
    4. A moze by tak zorganizowac gay pride w okolicach rancza :) oczywiscie zartuje, ale az kusi pomysl, bo skoro ranczerka na swoim blogu walczy o prawo do zgromadzen to zapewne nic nie bedzie miala przeciwo :). No chyba, ze sa ludzie, ktorym przysluguja prawa, a innym nie przysluguja...

      Usuń
  17. Nie chcialem pisac ale nie wyrabiam ze smiechu :) Mowimy o tej samej osobie? hehehe Ciezko pracujacej na roli? hahaha , a kiedy by miala czas zalozyc setke stron netowych i prowadzic kilka blogow? Naprawde myslicie ze nikt nie ma nic do roboty, niz scigac kobiete za jej trudny charakter? Naprawde wydaje sie wam ze pisze prawde w swoim blogu? Naprawde myslicie, ze mowila jak rzeczywiscie wyglada jej wspaniala posesja? Wydaje sie wam ze mowi i pisze prawde ? Troche rozsadku ludzie. Nikt by nie skladal doniesienia do prokuratury bez powodu. Nie badzcie smieszni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie udław się z tego śmiechu. Przypomnij sobie lepiej swoją wydajność :) Coś ty w 2 dni zrobił? Tylko jednego kloca uciął, zepsuł piłę, zerwał łańcuch, pogubił śruby... Normalnie tragedia... :)))

      Natomiast JA w ciągu ostatnich dni wyprodukowałam 37 pięknych, pracochłonnych słupów ogrodzeniowych. To się nazywa konkret! :)

      A twoja wydajność? To dno i wodorosty :P
      Ani drzewo nacięte, ani hydraulika nie zrobiona. Tydzień zalegania na mojej chacie. Niewydajny darmozjad i tyle.
      I jeszcze zdążył reflektor kosztowny mi zniszczyć. Co za oferma :D

      Usuń
  18. Nie powiedziałam ,ze ciężko pracuje na roli. ja nie wiem czy pracuje ciężko, lekko czy wcale. Wiem ,ze jest sama od 10 lat w zrujnowanym domu i nie potrafi sobie z tym poradzić. Z pewnych względów (przez swoje błędy)popadła w tarapaty finansowe. Z innych ,pewnie bardziej złożonych w konflikty ze społecznością .
    Być może ma też jakieś problemy psychiczne(nie znam się nie jestem lekarzem).I jeśli tak to również jak dla mnie wymaga pomocy a nie potępienia po wsze czasy ....Tak mnie wychowano,że ludzie chorzy i biedni wymagają wsparcia...
    Ja nawiązałam korespondencję z Indianką już jakiś czas temu . I nie pisała mi ,ze mieszka w willi z basenem tylko właśnie w zrujnowanym domu gdzie brak podłogi w kuchni itd. Więc zaskoczenia dla mnie nie ma .Nie trzeba być wróżką ,żeby wiedzieć ,że się u niej nie dzieje za dobrze( w różnych sferach życia)
    Nie chodzi o to ,że ja Ją popieram , bronię itd.Tylko wkurza mnie trochę ta sytuacja. Ja mam różne watpliwości co do Jej osoby. Biorę poprawkę na różne rzeczy , które pisze. Nie podoba mi się sporo jej poglądów. Ale to jej poglądy.Ja się z nimi nie muszę zgadzać .
    A doniesienia do prokuratury są na pewno nie raz bezpodstawne , w przeróżnych przypadkach, wystarczy włączyć tv ..;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "nie pisała mi ,ze mieszka w willi z basenem tylko właśnie w zrujnowanym domu gdzie brak podłogi w kuchni itd. Więc zaskoczenia dla mnie nie ma"

      Niesiu, oni też wiedzieli jakie są u mnie warunki, bo tak jak Ciebie tak i ich poinformowałam o tym dokładnie.
      A teraz strugają wariatów i kreują się na ofiary rzekomego oszustwa.

      Poza tym lesbijki miały siedzieć w swoim namiocie więc co je mój dom obchodzi??? Mój dom, to moja sprawa - nie ich.

      Ten Andrzej z Warszawy - on przyjechał zrobić rozeznanie pod kątem remontu i ewentualnej współpracy z zamieszkaniem u mnie, więc dokładnie wiedział, że dom wymaga remontu i co jest do zrobienia, bo go o tym poinformowałam przed przyjazdem. Dostał ode mnie listę co jest w domu do zrobienia i z tego jasno wynikało w jakim stanie jest dom, więc wiedział.

      Poza tym tuż przed jego przyjazdem wysłałam mu smsa, aby jednak nie przyjeżdżał, bo się dowiedziałam, że jednak nie będę w stanie mu zapłacić za ewentualną pracę w tym hydraulikę. Zadzwonił i mu to powtórzyłam, mimo to zdecydował się przyjechać na próbę i chyba z ciekawości.

      Przyjechał (jak się okazało bez narzędzi do zrobienia tej hydrauliki), a teraz struga durnia, że niby miał mieć zapłacone. Nie miał mieć zapłacone i wiedział o tym, że nie dostanie ani złotówki.

      Gdyby faktycznie zrobił tę hydraulikę będąc na swoim wikcie, a nie na moim to możliwe że by kiedyś dostał zapłatę za nią, gdyby hydraulika była dobrze zrobiona i funkcjonowała należycie, a ja bym miała czym mu zapłacić.

      No, ale nic nie zrobił więc nie ma o czym gadać. Nawet narzędzi nie miał ze sobą. Czym chciał te rurki spawać? Swoim niewyparzonym językiem?

      Więc o co chodzi? Nie miał mieć zapłacone i wiedział o tym, ale widać mu coś nie pasowało u srut, więc szukał alternatywnej chałupy i alternatywnej kobiety...
      Zmierz się z tym srut, bo to prawda :P
      Widać daleko ci do ideału, skoro tak spierdzielał do cudzego zrujnowanego domu w środku zimy :D

      Niestety, on mi się nie podobał i nie interesował mnie w najmniejszym stopniu jako ewentualny partner do życia, chociaż brzydki nie jest. Po prostu dusiłam się w jego obecności. I tyle.

      Dla srut zapewne opowiedział bajkę, że został oszukany aby jakoś wyjaśnić brak kasy, a ta z chorej zazdrości i nienawiści pełza za mną po Internecie i produkuje się jak psychopatka.

      "Twój" facio nigdy mnie nie interesował i nigdy nie zainteresuje, bo to nie jest typ mężczyzny, jakich lubię :)

      Usuń
    2. Ja tylko do tego fragmentu się odniosę:
      "Gdyby faktycznie zrobił tę hydraulikę będąc na swoim wikcie, a nie na moim to możliwe że by kiedyś dostał zapłatę za nią, gdyby hydraulika była dobrze zrobiona i funkcjonowała należycie, a ja bym miała czym mu zapłacić."

      Jeżeli naprawdę tak myślisz, to ma dla Ciebie propozycję- prześlij mi trochę wyprodukowanej przez Ciebie żywności, jak będzie dobrej jakości i będzie mi smakować to możliwe że kiedyś Ci zapłacę jak będę miała czym zapłacić i oczywiście Ty za przesyłkę płacisz. Pasuje Ci taki układ?

      Usuń

    3. „Nie powiedziałam ,ze ciężko pracuje na roli. ja nie wiem czy pracuje ciężko, lekko czy wcale. „

      Nie trzeba wiele wyobraźni, by zrozumieć, że aby przetrwać samotnie na gospodarstwie bez pomocy przez 10 lat – to trzeba zapieprzać. Powinnaś to rozumieć Niesiu. Indianka na swoim gospodarstwie wszystkie prace wykonuje samodzielnie od a do zet. Jest to niewyobrażalny ogrom pracy. Co o tym mogą wiedzieć osoby, które przyjechały na gospodarstwo na zaledwie 4 dni z czego tylko przez dwa dni pomagały przez znikomą ilość czasu czyli po ledwie 5 godzin? I to dla nich było za dużo. Myślały o dwugodzinnej, góra 4 godzinnej pomocy.

      „Wiem ,ze jest sama od 10 lat w zrujnowanym domu i nie potrafi sobie z tym poradzić.”

      Potrafiłaby sobie z tym poradzić, gdyby jej tego nie utrudniano.
      Zaplanowała sobie tak inwestycje, aby wyremontować dom i uruchomić agroturystykę.
      Bezdusznie pozbawiono ją dotacji przez w sumie 5 lat z rzędu i to nie są jej błędy, tylko działania bezdusznych urzędników. Niektórzy z nich działali w złej wierze, inni po prostu jak roboty bezduszne, które nie biorą pod uwagę różnych czynników ludzkich i materialnych.
      Przecież gdyby jej nie zabierali przez 5 lat z rzędu pieniędzy – to by miała od 5 lat działającą agroturystykę i dochody z niej.

      Usuń
    4. „Z pewnych względów (przez swoje błędy)popadła w tarapaty finansowe.”

      Absolutnie nie. Biznes plan dobrze miała ułożony. To bezduszne oraz wrogie działania urzędników doprowadziły do załamania jej planów i finansowania moich inwestycji.

      „Z innych ,pewnie bardziej złożonych w konflikty ze społecznością .”

      Społeczność tutaj jest niebywale konfliktowa. Nie akceptuje obcych. Traktuje ich wrogo. Świadomie i celowo działają na ich szkodę czerpiąc z tego chorą satysfakcję. To patologia społeczna. Nie do przezwyciężenia. Trzeba lat, by się zmieniła mentalność miejscowych.
      Tylko nieliczne jednostki stać na pozytywne działania, ale szybko się z nich wycofują pod wpływem nacisków swoich zdegenerowanych ziomali.

      „Być może ma też jakieś problemy psychiczne(nie znam się nie jestem lekarzem).”

      Kochana, jeśli Indianka ma „jakieś problemy psychiczne” to i ty je masz i każda osoba tutaj się wypowiadająca przeciwko Indiance ma je i to w 10ciokrotnie większym stopniu.
      Indianka nikomu nic złego nie zrobiła, żeby sobie zasłużyć na tę falę nienawiści i zorganizowaną nagonkę mającą na celu tyko jedno – zniszczyć ją.

      Pomówienia na temat rzekomej „psychiczności”, „szaleństwa” itp. produkują wrogowie Indianki, którzy nie potrafią się zmierzyć z jej szczerością i prawdomównością.
      Gdy Indianka demaskuje czyjeś machloje, przekręty czy przestępstwa – winowajcy bronią się przed zdemaskowaniem przy pomocą takich właśnie pomówień. No, bo skoro oskarżenia wypowiada osoba rzekomo „szalona” to znaczy, że nic nie są warte i ich przestępstwo tak jakby nie istniało. Rozumiesz o co chodzi? Podważyć wiarygodność tego, co wytyka błędy, a błędy tak jakby nie istniały. Tak to działa. Dziwię się, że dałaś się wpuścić w tę ślepą uliczkę z tymi pomówieniami o rzekome zaburzenia. To, że wrogowie to szaleństwo wymyślili, a pozostali nieprzychylni powtarzają – nie czyni tego faktem ani prawdą. Większość z was nie dysponuje nawet 1/10 takiej inteligencji i sprawności umysłowej jak Indianka posiada..

      Usuń
    5. „I jeśli tak to również jak dla mnie wymaga pomocy a nie potępienia po wsze czasy ....Tak mnie wychowano,że ludzie chorzy i biedni wymagają wsparcia... „


      Indianka jest biedna i jeśli chora, to fizycznie, a nie umysłowo. Z jej umysłem było, jest i będzie zawsze dobrze. Bliźnięta mają to do siebie, że do późnej starości zachowują żywy umysł, podczas gdy inne znaki zodiaku cierpią na amnezję i robią się umysłowo niedołężne i ociężałe. Indianki mózg pracuje nadzwyczaj sprawnie.

      „Ja nawiązałam korespondencję z Indianką już jakiś czas temu . I nie pisała mi ,ze mieszka w willi z basenem tylko właśnie w zrujnowanym domu gdzie brak podłogi w kuchni itd. Więc zaskoczenia dla mnie nie ma .Nie trzeba być wróżką ,żeby wiedzieć ,że się u niej nie dzieje za dobrze( w różnych sferach życia)”

      Lesbijki też wiedziały o domu w nieustannym, zawieszonym remoncie. Teraz strugają głupa, że czuły się „oszukane”. Kłamią. Wiedziały, gdzie jadą i jak tu jest. Były o tym poinformowane na piśmie i są ku temu dowody także na piśmie.

      Usuń
    6. „Nie chodzi o to ,że ja Ją popieram , bronię itd.”

      Byłoby miło, gdybyś była lojalna, Niesiu. Indianka się nie zmieniła, nie odwróciła od Ciebie, nie poddała w wątpliwość Twoich dobrych intencji, natomiast Ty zbyt łatwo dałaś się ponieść fali pomówień od osób na wskroś Indiance nieżyczliwych.

      „Tylko wkurza mnie trochę ta sytuacja. Ja mam różne watpliwości co do Jej osoby. Biorę poprawkę na różne rzeczy , które pisze. Nie podoba mi się sporo jej poglądów. Ale to jej poglądy.Ja się z nimi nie muszę zgadzać .
      A doniesienia do prokuratury są na pewno nie raz bezpodstawne , w przeróżnych przypadkach, wystarczy włączyć tv ..;)”

      Jedyne w co Indiankę obecnie wrabiają, to rzekome pobicie i zniesławienie policjantek.
      Pobiły ją – to jest fakt. Napisała o tym na Internecie zgodnie z prawdą, zgodnie z tym co doświadczyła, więc to nie jest żadne pomówienie. To one powinny być ścigane i sądzone, za to czego się dopuściły wobec Indianki. Indianka w tej sprawie złożyła stosowne doniesienie, także świadkowie, którzy z nią byli podczas tych zajść w Giżycku złożyli skargę do Komendy Wojewódzkiej w Olsztynie na brutalność policji. Dziwi, że nie zostało wszczęte żadne postępowanie dyscyplinarne wobec tych policjantek. Pobiły i sponiewierały bezbronną, niewinną kobietę i zawlokły jak ostatniego oprycha na komendę skuwając jej nadgarstki boleśnie w przyciasne kajdanki oraz narażając jej zdrowie i życie na szwank, bo się o mało nie udusiła w tej ciasnej, dusznej klatce w której ją transportowały jak zwierzę rzeźne.

      Usuń
    7. Piszesz, jakbyś przy tym wszystkim był(-a). Jeśli tak, to powiedz mi, gdzie jest źrebaczek, który u niej się urodził? Nie wiesz? Nie, nie wiesz - bo ona o tym nie napisała. Powtarzać po kimś, bez wiedzy o tym, co tam się naprawdę dzieje, potrafi każdy. Ja tam byłem, swoje widziałem i wiem, że mydlić ludziom oczy to ona potrafi znakomicie.

      Usuń
    8. To może opiszesz nam tu wszystkim co tam takiego widziałeś, że stałeś się takim zajadłym wrogiem Indianki.

      Usuń
    9. Co widziałem? Bród, smród i ubóstwo. Umysłowe i fizyczne. Tylko, że... nie stałem się "zajadłym wrogiem indianki". Ktoś listy musi jej przynosić.

      Usuń
  19. Każdy na swoim blogu pisze swoją prawdę.
    Indianka kilku moich komentarzy nie zamieściła na swoim blogu, ponieważ nie mieściły się w jej konwencji komentarzy. Nie były ostre, obraźliwe, bo nie pluję jadem na nikogo. Widocznie miały zbyt dużo postawionych niewygodnych pytań. I to też nie jest dla mnie zbrodnią. Nie chciała ich umieścić, więc wykasowała. Jej blog, jej sprawa.
    Co do zwierząt, które żyją na jej posesji... może i dzieje się im krzywda, nie wiem, nie ma tu żadnych zdjęć, czy urzędowych pism, które mogłyby to potwierdzić i uwiarygodnić. Ale z czegoś te problemy musiały wyniknąć. I na pewno nie tylko z niezgodności charakteru Indianki oraz pozostałych mieszkańców wsi. Ot, miastowa dziewczyna za marzeniem wywędrowała na wieś nie mając zielonego pojęcia o życiu wiejskim. Miała marzenia, chciała je realizować, ale... pojawiły się problemy, które ją przerosły. I one zapoczątkowały teraz to, co widzimy. Akurat trafiłam chyba na apogeum, które - tylko czekać - wybuchnie pozwami, szykanami, ujadaniem na siebie i przepychankami. Smutne... bo wierzę, że tej eskalacji problemów można było uniknąć. W taki, czy inny sposób.
    Teraz będą dwa obozy: ci, którzy Indiance pomogą i ci, którzy będą jej przeszkadzać, a wszyscy będą działać w imię swoich (nie piszę, że bezsensownych) ideałów i pragnień.
    Wiem, ze teraz nawoływanie do pokojowego rozwiązania problemu jest zupełnym bezsensem, bowiem można było to zrobić jeszcze dekadę temu, kiedy konflikt dopiero kiełkował. To, co się dzieje obecnie, to pokłosie błędnych decyzji tak władz, sąsiadów, jak i samej Indianki.
    Andrzeju Wspinie nie znam Ciebie, nie znam i samej Indianki. Widzę tylko narastający, zupełnie głupi konflikt, którego z odrobiną dobrych chęci można było z powodzeniem uniknąć. Może Ty lepiej poruszasz się w temacie, bo jesteś (może) sąsiadem Indianki, byłeś jednym z wolontariuszy, czy też kimś z okolic tamtejszej gminnej władzy. To nie jest dla mnie istotne. Naprawdę. Smuci mnie jedynie to, że zamiast wyrozumiałości i chęci polubownego rozwiązania konfliktu wciąż trafiam na inwektywy. I to po obu stronach. Łatwo jest kopać leżącego. Łatwo też jest niszczyć (życie, marzenia, czyjąś własność etc.), bo niszczenie jest proste, za to budowanie jest bardzo trudnym procesem. Z tego, co czytam, właśnie chęci budowania zabrakło wszystkim. I chyba stąd wzięły się i rozrosły wszystkie obecne problemy.
    Jeśli jest możliwość, spróbujcie się dogadać między sobą bez niepotrzebnych nerwów. Mam pełną świadomość, że to bardzo trudne zadanie, gdy każda ze stron trzyma się swojej "prawdy" i broni jej niczym niepodległości. Może zamiast sądu zatrudnić mediatora?
    Mam nadzieję, że jednak jakoś uda się Wam wszystkim wybrnąć z tego zaklętego koła i wszystko skończy się dobrze dla tych, którzy mają rację po swojej stronie. Oby prawda zatryumfowała.
    Pozdrawiam
    tatsu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma zdjęć i urzędowych pism, ale jeśli NAPRAWDĘ potrzebujesz weryfikacji, to serio, możesz zadzwonić - do Powiatowego Inspektora Weterynarii w Olecku / schroniska dla zwierząt w Giżycku / do wójta gminy Kowale Oleckie / Komendy Powiatowej Policji w Giżycku. Do wyboru do koloru.

      Usuń
    2. No tak. Potrzebujesz potwierdzeń - skontaktuj się z lokalną mafią, która trzyma się razem od lat i wspiera oraz kryje nawzajem swoje machloje.

      Kto wezwał weterynarię do koni Indianki, gdy prosiła o odśnieżenie drogi gminnej do jej gospodarstwa by przywieźć siano? - Nie kto inny jak urzędnik L. z UG w Kowalach Oleckich.

      Kto miał chętkę zagarnąć za darmochę zdrowe, zadbane i piękne konie Indianki? - Nie kto inny jak niejaka Ewa P. inspektorka weterynarii z Olecka.

      Kto szuka haki na Indiankę? Nie kto inny, jak Komenda Policji w Giżycku, której funkcjonariuszki pobiły Indiankę i teraz próbują się wybielić jej kosztem, aby uniknąć odpowiedzialności za swe czyny.

      Wójt gminy? ahahaha.. Ta pani od lat działa na szkodę Indianki. M.in. dlatego celowo nie remontuje ani nie odśnieża drogi przed gospodarstwem Indianki.

      Dlatego załatwiła, że tylko Indianka we wsi nie dostała kabla internetowego.
      Dlatego załatwiła, że śmieciara nie odbiera śmieci z gospodarstwa Indianki.

      Indianka jej stoi kością w gardle, jako ta, co się nie zgadza na chorobotwórcze wiatraki przemysłowe w jej wsi w ilości 100 sztuk, które to chciała sołtysowa ustawić na wprost gospodarstwa Indianki.

      Przeszkadzają też interwencje Indianki, gdy wójtowa zgadza się na wycinkę starodrzewia w jednej ze wsi - drzewa rosły tam 200 lat. Przeżyły I i II wojnę światową, przeżyły komunę - ale grabieżczej gospodarki pani wójt dewastującej środowisko - już nie przeżyły.

      Zgodę na wyrżniecie 200 letnich potężnych drzew wydał nie kto inny, jak urzędnik L z UG. Ten sam, który wyłudził od Indianki jej psa, aby jego kolega w Bystrym miał na czym zarabiać przez cały rok. Rocznie to 2600 zł. Kąsek nie do pogardzenia. Od 100 psów to jest 26000 zł rocznie. Gmina Kowale Oleckie obecnie płaci z pieniędzy podatników dla schroniska w Bystrym ok. 10.000 zł rocznie. Kolega ma dochód zapewniony przez cały rok. Kotów nie przyjmuje, bo do kotów nie ma dofinansowania. Więc los kotów nie jest mu tak bliski bo jest daleki od zapełnienia jego kieszeni banknotami. Na stronie internetowej doradza zatroskanej dziewczynie, by przestała karmić bezpańskiego kota, to się problem sam rozwiąże.

      Klika się trzyma mocno od lat i w razie jakichkolwiek starć z przyjezdnymi, zawsze staje po stronie "swoich" i gnoi przyjezdnych.

      W to bagienko trafiły bździągwy z Krakowa. Trafiły na podatny grunt do gnojenie Indianki, co niezwykle skwapliwie wykorzystały zgodnie ze swoimi brudnymi intencjami.

      Usuń
    3. "Nie kto inny jak niejaka Ewa P. inspektorka weterynarii z Olecka." - tylko, że w inspektoracie weterynarii w Olecku nie pracuje żadna Ewa P. Psa też nie można od nikogo wyłudzić; może on zostać odebrany komuś, kto się nim nie opiekuje w należyty sposób albo może być dobrowolnie oddany do schroniska.

      Usuń
  20. Polecam lekture:
    https://www.facebook.com/RanchoRomanticaDeSyf
    http://sarut-sarut.blogspot.de/
    Chce powstrzymac ja, by nikogo wiecej nie oszukala. Ciazy na niej ciezkie przestepstwo z zakresu prawa karnego. Nie ma mowy o pomylce, blednej interpretacji jej celow. Dysponuje duzo wieksza iloscia materialu na jej temat, ale zostala udostepniona w pozwie a nie na tych stronach. Jej zdrowie psychiczne - jesli ma problem niech bedzie leczona. Ja chce ja tylko powstrzymac. Jak juz pisalem na tych stronach - moje prywatne zdanie na jej temat jest bez znaczenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Chce powstrzymac ja, by nikogo wiecej nie oszukala".

      Dokładnie. Tylko tyle. Czy to naprawdę takie dziwne?:/

      Usuń
    2. Ty, warszawka vel andrzej wspin - ciebie facet na pewno nie oszukałam, więc co ty pierdolisz???
      W czym cię rzekomo oszukałam? Dostałeś smaa, żeby nie przyjeżdżać, bo rezygnuję z twoich ewentualnych usług, bo kasy nie będzie aby ci płacić? - Dostałeś. Mam dowód w komórce. Ja nie kasuję ważnych smsów.

      Wiedziałeś, że kasy nie będzie, to po chuj do mnie jechałeś???
      Ja MAM tego smsa nadal w mojej komórce. Pokażę to w sądzie i pójdzie siedzieć za pomówienia i oczernianie.
      Produkuj się dalej.
      Ja sobie te strony już skopiowałam i podam cię do sądu o pomówienia i oczernianie.

      Usuń
    3. "Oferuje miejsce w centrum Warszawy, monitorowane calodobowo z parkingiem, ogrzewane. Niedawno wyremontowany obiekt turystyczny, wyposazony w lazienki i toalety. Jedzenie mozna samemu sobie zrobic. W poblitu znajduje sie mnostwo kawiarni i restauracji. Muzea i wystawy czekaja. Do tramwajow i autobusow jest 5 minut drogi. Mozna poznac wielu interesujacych ludzi. Wystarczy wziac karimate i spiwor. Oferta aktualna caly rok. Cena do uzgodnienia. Latwo dotrzec pociagiem lub samochodem" ---- uczciwa oferta sprzedazy miejsca na PKP Warszawa Centralna - no i miejsce czystsze, liczne atrakcje w poblizu.
      Jechac do gospodarstwa agroturystycznego, pensjonatu, stadnina koni itp a zastac rozpadajacy sie chlew to wg indianki nie jest oszustwo. Zamiast miejsca dla gosci zagrzybialy zarobaczony przybytek nedzy. Obiekt turystyczny? - to tupet z jakim sie rzadko mozna spotkac. Doswiadczony hodowca koni, ktory po 10 latach cieszy sie ze pozna podstawy fachu. Gospodarz 11 ha gospodarstwa, nie znajacy sie na rolnictwie - gotow dawac wyklady z tego tematu. Oszustka jakich malo...!!!

      Usuń
  21. Odpowiedź dla Tatsu i Niesławy:
    Przede wszystkim, dzięki za wypowiedzi. Przeczytałam z uwagą i zastanowiłam się nad każdym argumentem, serio. Rozumiem Wasz punkt widzenia teoretycznie, i pod pewnymi względami macie rację, jasne. Chciałabym się jednak odnieść do tych punktów, które wydają mi się niezrozumiane...

    Po pierwsze, Tatsu - piszesz, że według Ciebie nie można w imię idei niszczyć czyichś marzeń. Wybacz, ale mówimy tu o zwierzętach, które na tym gospodarstwie cierpią albo umierają. Kropka. W tym kontekście mówienie o czyichś marzeniach jest dla mnie puste i poza kontekstem. Jasne, można zarzucić, że część przesłanek miałyśmy tu z trzeciej ręki - ale obraz, który się nam wtedy ułożył, był naprawdę straszny! Według mnie to byłoby nieludzkie, gdybyśmy wtedy stwierdziły "no dobra, nie mamy 100% pewności, jak to jest z tymi zwierzętami, więc odpuśćmy sobie, żeby nie robić komuś kłopotu". Nigdy nie ma się 100% pewności, a jednak trzeba wiedzieć, kiedy zadziałać. Zresztą mamy w tym działaniu nieustające poparcie Powiatowego Inspektora Weterynarii oraz opiekunów ze schroniska w Giżycku, to chyba o czymś świadczy. Zwierzęta nie obronią się same, niestety :/ i naszym zdaniem, Tatsu, ich życie jest znacznie ważniejsze niż czyjeś "marzenia".

    Po drugie - "najpierw edukować". Gdybyś poznała Indiankę osobiście, wiedziałabyś, jak bardzo utopijny jest to pomysł. Indianka jest w większości przypadków absolutnie przekonana o własnej nieomylności (co chyba widać po wypowiedziach). Pani sołtys opowiadała nam, jaką wrogością Indianka odpowiadała na próby pomocy (traktowała je jako ingerencję w jej prywatność, z tego co zrozumiałyśmy), inni mieszkańcy wsi opowiadali podobne historie, a czasu początków bytności Indianki w Czuktach. Jasne, może pani sołtys kłamie. Może cała wieś kłamie. A właściwie - cała gmina, bo przecież jeszcze "wójtowa". Może to wszystko jeden wielki spisek. My jednak wierzymy tym ludziom. Tak więc, naszym skromnym zdaniem "edukacja" Indianki to taka trochę fikcja.

    Jeśli chodzi o szczątki - jasne, masz rację, nie jest to rozstrzygnięte. I właśnie w taki sposób to opisałyśmy, prawda? Napisałyśmy, co znalazłyśmy, jakie były nasze przeczucia na ten temat, co w związku z tym zrobiłyśmy, i jakie były tego efekty. Myślę, że to uczciwie postawiona kwestia, tak?

    Dalej: nikt nie jest zły o sam fakt, że Indianka mieszka w ruderze. My też wiedziałyśmy, że tak jest, i to też napisałyśmy wcześniej wyraźnie: nie dajemy sobie prawa do narzekania na ten stan. Naszym zdaniem odzwierciedla on jednak osobowość właścicielki w bardzo obrazowy sposób, głównie dlatego go opisałyśmy.
    Dalej: to, że potencjalni wolontariusze wiedzieli, że jadą pracować w zamian za gościnę? No właśnie w tym problem, że niekoniecznie. Niektórzy myśleli, że jadą do pracy, a dopiero na miejscu okazywało się, że pieniędzy nie będzie.
    Inni korzystali z różnych "ofert" Indianki, wpłacali zaliczki, a później okazywało się, że oferta była fikcyjna, a zaliczka oczywiście bezzwrotna.
    Pamiętajmy też o obcokrajowcach, którzy podejmowali przecież duży wysiłek, żeby zorganizować podróż i pobyt w Polsce, a tym, co dostawali, była głównie totalna dezorientacja. Pisałyśmy z dwójką takich osób, coś wiemy.
    To wszystko są proste, podstawowe kwestie uczciwości.
    Dlatego nie mogę się zgodzić ze stwierdzeniem, że "jeżeli koloryzuje, to jej sprawa". Jeżeli to koloryzowanie sprawia, że ludzie są oszukiwani, to jednak przekracza pewną granicę, raczej.

    OdpowiedzUsuń
  22. Zgadzam się z tym, że Indianka bez pomocy z zewnątrz raczej nie wyjdzie na prostą. Problem w tym, że ona nie umie prosić o pomoc, ona ją wymusza siłą, a winą za swoje liczne błędy obarcza wszystkich dookoła, nigdy siebie - co sprawia, że nie uczy się nawet na tych błędach.
    Zgadzam się także z tym, że Indianka potrzebuje pomocy lekarskiej w kwestii swojego zdrowia psychicznego. I na pewno by jej tej pomocy udzielono, ale musiałaby sama się po nią zgłosić - przymusowe leczenie psychiatryczne dotyczy tylko szczególnych przypadków. Myślisz, że zgłosiłaby się? W życiu. Ona nie ma poczucia choroby.

    Niesławo, wierz lub nie, ale - mnie też męczy ta sytuacja. Zanim założyłyśmy tego bloga, bardzo długo się zastanawiałam, czy chcę się pakować z własnej woli w takie emocjonalne bagno. Ostatecznie zdecydowałam, że warto, z prostej przyczyny, o której już pisałam: jeśli wiemy, że gdzieś ktoś oszukuje ludzi, to wypadałoby podjąć jakąś próbę ostrzeżenia. Ja się naprawdę nie cieszę ani nie spełniam, pisząc te wszystkie komentarze, męczy mnie to. Ale założenie tego bloga doprowadziło już do kilku korzystnych efektów, dlatego nie żałujemy ani słowa.
    Nie będziemy jednak przeciągać kogokolwiek na siłę na naszą stronę, udowadniać, że mamy rację dla samej racji, czy coś w tym stylu - bo nie o to chodzi, na to musiałybyśmy mieć nieskończone pokłady energii. Napisałyśmy, ostrzegłyśmy - tu się kończy nasza praca. Jeżeli ktoś po przeczytaniu stwierdzi, że nam nie wierzy, to jest jego wybór.
    Dlatego też my dwie ze swojej strony nikogo pozywać do sądu nie mamy zamiaru, powtórzmy to raz jeszcze.

    Tatsu, na Twoje pytanie o psa mogę tylko odpowiedzieć, ze wygląd zmienił się znacząco. Mam nadzieję, że przeczytałaś, jak Satja była przetrzymywana (to nie była tylko kwestia łańcucha! no bądźmy poważni..). Cóż, możesz tylko uwierzyć nam na słowo, nie mamy żadnych zdjęć Satji z wcześniejszego okresu (pomimo tego, że Indianka oskarża nas, że myszkowałyśmy po jej gospodarstwie w poszukiwaniu niedociągnięć i wszystko fotografowałyśmy - otóż nie, gdyby tak było, na pewno miałybyśmy zdjęcie Satji).
    I wiecie co? Może zabrzmi to trochę rzewnie, ale - kiedy zastanawiam się, czy warto pakować tyle energii w tę aferę (a zastanawiam się regularnie, mam czasami ochotę puścić tego bloga w niebyt internetu i już nigdy go nie oglądać), to myślę o Satji i wtedy wiem, że tak - że dla uratowania chociaż jej jednej warto było tę energię poświęcić.

    Marta

    OdpowiedzUsuń
  23. osiedleniec z miasta10 maja 2013 16:45

    Jak "Indianka" ma porozumieć się z okolicznymi ludźmi, jeżeli to same "prymitywne chamy bez podstawówki"? Indianka natomiast jest wykształconą intelektualistką z miasta. To że jej rodzina przyjechała do Szczecina ze wsi, a sama jest absolwentką kierunku dla inteligentnych inaczej, to już nie ma znaczenia. Jej pojawienie się w Czekutach było rzuceniem perły przed wieprze, tylko wieprze tego daru niebios nie potrafiły docenić.
    Mam nadzieję, że ten pies trafi do adopcji do odpowiednich ludzi, a nie będzie gnił w schronisku do śmierci, a "Indianką" bym się specjalnie nie przejmował, z tego co wiem, robienie sobie z życia piekła jest u niej rodzinne.

    OdpowiedzUsuń
  24. osiedleniec z miasta10 maja 2013 16:56

    Zauważyłem ciekawą sprawę na Jej blogu. "Indianka" chwali się często liczbą odwiedzających gości na podstawie licznika. Wg niej całe Olecko powinno być jej wdzięczne za reklamowanie okolicy. W końcu miała już setki tysięcy gości na blogu.
    Tylko jest jedna nieścisłość. Jakiekolwiek kliknięcie linku, np. do artykułu powoduje przesunięcie licznika, tak samo użycie klawisza "cofnij" w przeglądarce. W ten sposób przeglądając artykuły z 1 m-ca przesunąłem licznik o 38. :)
    Dla przykładu: Odwiedzenie strony głównej blogu, kliknięcie artykułu, cofnięcie i kliknięcie następnego artykułu, to 4 gości.

    OdpowiedzUsuń
  25. Droga Marto, przeczytałam całego tego bloga, by - jak pisałam w odpowiedzi na wysłany do mnie e-mail - mieć spojrzenie z drugiej strony. I, kurczę (że tak sobie zaklnę), nadal jestem w czymś, co najlepiej opisze zwrot "punkt wyjścia".
    Wiem, że są ludzie, którym wydaje się, że sama ich obecność na tym świecie, to niesamowite i jedyne dobro, jakie spotkało tę planetę (moja ciotka ma właśnie takie podejście do wszystkich spraw, więc chyba zaczynam z wolna rozumieć co tak naprawdę spotkało Indiankę) i tego się nie da ominąć, czy obejść. Wiem też i mam pełną świadomość, iż niektóre osoby są odporne na wiedzę płynącą z życia bądź przekazywaną przez innych, zwłaszcza stojących niżej w szeroko pojętej hierarchii. Jeśli do takich osób należy Indianka, to szczerze jej współczuję. Naprawdę. Wiem, jakie piekło na ziemi zrobiła sobie moja ciotka na własne życzenie swoim zachowanie zniechęcając do siebie wszystkich wokół, nawet członków rodziny. I zaczynam już rozumieć skąd się wzięły tak marne stosunki Indianki z sąsiadami.
    Współczuję każdej ze stron konfliktu, bowiem z mojej perspektywy jest on nie do zażegnania. Może się tylko zaognić, bo chyba żadna ze stron nie pójdzie na żadne ustępstwa? I nie, nie mam tu nikomu nic za złe. Po prostu - to jest życie.
    Podziwiam obie strony konfliktu, ze tak bardzo angażują się w kłótnię o dobro zwierząt. Szkoda tylko, że każda z nich ma inne o tym pojęcie. Naprawdę jest mi przykro, że tak Wam się wszystkim tam dzieje. Pisze to bez cienia ironii, naprawdę.
    Z tego, co wyczytałam na blogu, nie wynikało jasno, że wolontariusze przyjeżdżali pracować za pieniądze, a na miejscu dopiero byli zaskakiwani zupełnie innymi warunkami umowy. To już jest nie fair.
    O Satji tez przeczytałam, że siedziała w starej, nieużywanej części stajni, gdzie miałyście nocować. Czytałam, że miała tam wykopaną jamę i bała się Was, kiedy tam weszłyście. Z jednej strony dobrze, że pies trafił - jak piszecie - pod lepszą opiekę, ale z drugiej... nie było szans na to, by nakazać Indiance poprawę warunków w jakich żyje jej własna suka? Tylko od razu trzeba było ją stamtąd zabierać?
    O innych zwierzętach też wiele nie jest napisane: ot, koziołek z ropniem na nodze. Zdarza się nawet w najlepszych hodowlach. Jednakowoż zdziwiły mnie nieco doniesienia o braku jakiejkolwiek apteczki z najpotrzebniejszymi lekami. Nie wyobrażam sobie nie mieć w domu choćby butelki spirytusu, opakowania Polopiryny, czy wody utlenionej i altacetu. O odpowiednio spreparowanych ziołach nie wspominając. Cóż, może jestem przewrażliwionym hipochondrykiem, że muszę mieć zestaw "pierwszej pomocy". Dla mnie jest to odmienne i dziwne.
    Nie dziwi mnie też dążenie do odstręczenia innych od korzystania z wolontariatu na Ranczu, podejmowane przez osoby, które czują się oszukane przez Indiankę. Sama również staram się odradzić znajomym (co najmniej znajomym) np. kupowanie w sklepie, gdzie stałam się ofiarą oszustwa, czy też nieodpowiednio mnie potraktowano. Wedle mojego odczucia. Rzecz całkiem naturalna.

    Drogi Osiedleńcze, czytam i wnioskuję, że Twoja znajomość z Indianką sięga głębiej, niż pozostałych tu się wypowiadających, skoro wspominasz również o jej rodzinnych korzeniach oraz wykształceniu, jakie otrzymała. Ten temat jest poza moim zasięgiem wiedzy, więc nie będę drążyć, czy to prawda, czy też kolejny "spisek" zadzierzgnięty przeciw Indiance, by ją oczernić.
    A jeśli chodzi o licznik, to nie tylko na blogach popisuje się taką kreatywnością w zliczaniu odwiedzin. Już dawno zauważyłam tę przypadłość, kiedy robiłam stronki internetowe. Od tamtego czasu chyba nic się w tym temacie nie zmieniło.

    Kochani, wszystkim życzę jak najlepiej. Oby każdy otrzymał to, na co zasłużył i nic ponadto. Życzę też wszystkim, by konflikt rychło się skończył i każdy wrócił do swoich zajęć z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tatsu chciałabym się z Tobą skątaktować
      Elżbieta

      Usuń
  26. osiedleniec z miasta11 maja 2013 04:46

    Proponowałbym również zakończyć temat "Indianki", oczywiście to Wasz blog i zrobicie tak, jak Wy uważacie. To co już zostało napisane nie zniknie i będzie przestrogą do chcących skorzystać z Jej usług, czy wybierających się do niej. Został też tu utarty jej nos, nie udało jej się stworzyć jedynej, słusznej prawdy.
    Najważniejsze, pies jest bezpieczny, a służby weterynaryjne będą miały ją na oku.
    Dalsza o niej dyskusja może uczynić z niej ofiarę, przynajmniej w jej przekonaniu i osób, które nigdy jej nie poznały co wydaje mi się bezcelowe. O możliwości jej pomocy zapomnijcie, do tego musi być chętna przede wszystkim ona. Niech sobie żyje jak długo chce w tworzonej przez siebie rzeczywistości alternatywnej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ja myślę, że ten blog za chwilę naturalnie przycichnie, i to dobrze. Ale otwarty pozostanie, bo nie wiadomo, co się jeszcze wydarzy. W każdym razie, to co piszesz, jest trzeźwe i rozsądne, za co dziękuję!
      Marta

      Usuń
    2. Blog niebawem nie bedzie potrzebny, i trzeba bedzie go skasowac. Podobnie jak inne strony "antyindiankowe" . :)

      Usuń
    3. cwaniaczku, ten blog będzie potrzebny aby cię wsadzić za oczernianie mnie w internecie. Zresztą lesbijki też podam do sądu o zniesławienie i szykany w internecie. W tym srut. Ten syf, ten produkt dwóch lesbijek ma zostać jako dowód waszego przestępstwa.

      Usuń
    4. osiedleniec z miasta14 maja 2013 12:37

      Twoja znajomość prawa karnego i cywilnego jest porażająca. Nie można mówić o zniesławieniu, jeżeli osoba oskarżona o zniesławienie nie mija się z prawdą. Dla przykładu podstawą do postępowania nie może być nazwanie kogoś oszustem, jeżeli ta osoba jest oszustem.
      Ty jednak możesz być sądzona przez osoby, które zniesławiłaś na swoim blogu. Używając ordynarnych przymiotników do określenia osób wskazanych z imienia i nazwiska naraziłaś się na sprawę karną z powództwa prywatnego i cywilną o zniesławienie. Od dobrej woli tych osób zależy czy skorzystają z tych możliwości, czy nie. Obecnie radzę ci wykazać dużo pokory.

      Usuń
    5. osiedleniec z miasta14 maja 2013 12:53

      Tak swoją drogą, to jeszcze nie słyszałem aby ktoś w IIIRP poszedł siedzieć za zniesławienie z KK. Chyba że zamiana za grzywnę. Może pan Wspin będzie pierwszy. :)

      Usuń
  27. O matko.. niekończąca się fala zaskoczeń :/ Rozumiem, że poprawka z Twojej inicjatywy? Dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  28. to ty tam ten oszczerczy wpis zamieściłaś?

    OdpowiedzUsuń
  29. osiedleniec z miasta14 maja 2013 12:40

    Nie wydaje mi się aby "Indianka" użyła zwrotu "uncle Stalin". Może jakaś jej ofiara chciała się głupio odegrać.
    Niektórzy nie wiedzą chyba, że są jakieś granice.

    OdpowiedzUsuń
  30. Witam wszystkich.
    Kilka moich odczuc,
    Idea tego bloga dobra, przydalo by sie to przetlumaczyc na kilka dodatkowych jezykow - hiszpanski i niemiecki, moze to uchroni wiecej osob przed "wczasami pod grusza"
    Przeczytalem bloga indianki i dalo sie odczuc ze z laska jest cos nie tak, 99% wolontariatu to lenie, chamy itd. Faceci przyjezdzajacy z nadzieja na (sorry za prostacki jezyk ale to slowa indianki) "wydupcenie" no w koncu jada na romantyczne rancho w dodatku w kolorze czerwonym :D
    Powiem tak, przed przeczytaniem bloga indianki zastanawialem sie czy nie przyjechac do niej pomoc, nauczyc sie czegos (niebawem bede nowym wsiokiem),po przeczytaniu tegoz bloga kazda osoba po podstawowce zorientuje sie ze pojedzie tam jako darmowa sila robocza - czego moze Cie indianka nauczyc jak ona nic nie potrafi, abonament roczny na zywnosc eko - sorry z jej bloga wynika ze nic u niej nie rosnie, nawet ziemniaki nie wyszly itd itp

    OdpowiedzUsuń
  31. Do indianki - oczerniasz kogos w internecie - spodziewaj sie ze druga strona zrobi to samo, dzwonisz na okolicznych wiesniakow na policje - oni w odwecie jak zobacza nieprawidlowosci u ciebie uczynia to samo. Nie czyn drugiemu co tobie nie mile i bedzie dobrze.
    Do "lesb" dzieki za uratowanie zycia psiakom
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Lesby" dziękują za docenienie :>
      Cieszę się, że ogarnąłeś temat, zanim się tam wybrałeś... i ogólnie Twój wpis jest budujący. Tylko proszę, nie patrz na tego bloga jako na "odwet", zaznaczałam już kilkakrotnie, że tu nie chodzi o zemstę, tylko o konkretne działanie.

      Usuń
    2. Jesli ktoś nazywa ją krową, to trudno mu sie dziwić, jest taka podobna do tego pospolitego zwierzęcia. A jeśli chodzi o kary za pomawianie i oczernianie, to Indianka dostała by doźywocie po zliczeniu jej pomówień i oczernień i ilości osób, którzm to uczyniła.

      Usuń
    3. "Lesby" dziękują za docenienie :>
      Cieszę się, że ogarnąłeś temat, zanim się tam wybrałeś... i ogólnie Twój wpis jest budujący. Tylko proszę, nie patrz na tego bloga jako na "odwet", zaznaczałam już kilkakrotnie, że tu nie chodzi o zemstę, tylko o konkretne działanie."

      Ależ oczywiście, że chodzi o zemstę i nic innego.

      One "uratowały" Satję? Niby jak i przed czym? Nawet nie wiedziały, że ona jest szczenna i ze się oszczeni akurat w dniu przyjazdu kontroli weterynaryjnej.

      To Indianka zgodziła się wydać sukę ze szczeniętami do schroniska warunkowo, ze względu na urodzone świeżo szczeniaki, których nie była w stanie wykarmić i których pojawienie się było dla niej pełnym zaskoczeniem, bo nie dopuszczała suki do żadnego psa. Owszem, szwendał się pies sołtysowej, ale był przepędzany. Niestety, udało mu się przegryźć przez drzwi i dostać do suczki z cieczką. Stąd niechciana ciąża i wielki problem dla Indianki.

      Wmówiono Indiance, że dla dobra szczeniąt dobrze oddać suczkę wraz z nimi do schroniska, a że samą sukę będzie mogła odebrać po ich odkarmieniu. Oszukano Indiankę.
      Pies został zagarnięty na stałe a na nią napuszczono policjantki, aby ją pobiły i zastraszyły, gdy przyjechała odebrać swojego pieska do schroniska w Bystrym.

      Podłość ludzka nie zna granic.

      Lesby gdy donosiły na Indiankę - kierowały się głównie chęcią pozbawienia Indianki jej pięknych rumaków. Pięknych, zdrowych, wypasionych, zadbanych i kochanych. Kierowały się zawiścią i chęcią szkodzenia z zemsty, za odmowę Indianki karmienia dwóch dorosłych kobiet przez dwa tygodnie za darmochę.

      Pies został zabrany z gospodarstwa całkowicie przypadkowo i tylko w wyniku kontroli UG i weterynaryjnej wywołanej donosami lesbijek.

      Gdyby nie ich donosy - suczka nadal by żyła na gospodarstwie i korzystała z wolności na zielonych łąkach Indianki, zamiast marnieć za kratami brudnego schroniska w Bystrym.

      Szczeniaki? Indianka by je zaniosła sołtysowej na utrzymanie, skoro miała czelność puszczać swojego psa na jej gospodarstwo i do jej suczki.

      Usuń
  32. Blog super. Dobrze, że powstał. Pozdrawiam wszystkich z bloga i założycieli Romantica De Syf:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie Jaćwing, to nie kto inny jak urzędas z gminy, który działa na szkodę Indianki i jej zwierząt od lat.
      Takiemu to pasuje szkalowanie jej przez jakieś krakowskie wywłoki i liżydupy.

      Usuń
  33. Tutaj następny lansik Izabeli:
    http://regardssurlesol.wordpress.com/2012/08/16/isabelle-de-red-le-sol-de-la-liberte/

    OdpowiedzUsuń
  34. Jak zawsze,śliczna:)Promienna,z ufnością patrząca w przyszłość.Tak jest gdy leków się nie bierze regularnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a tobie co zołzo, żal dupę ściska że taka przeciętna dziumdzia jesteś??

      Usuń
  35. Zadbalismy o odpowiedni lansik :) Zawiadomione zostaly gazety i
    policja,

    OdpowiedzUsuń
  36. Witajcie. Znalazłam tego bloga jakiś czas temu i zastanawiałam się, czy ożyje - okazuje się, że tak i bardzo się z tego cieszę. Od kilku lat i ja czytam bloga Indianki i wyciągnęłam z tej lektury sporo wniosków.
    Czego by nie mówić - potrafi wzbudzić emocje:D
    Mam tylko trochę pytań do Indianki, skoro tak często tu zagląda, a nie odpowie na nie na swoim blogu (co mówi co nieco o tym, jakie wnioski wyciągnęłam:).

    Indianko:
    1. Dlaczego przesiadujesz całe dnie przed kompem (aktywność komentatorska o różnych porach), kiedy wiosna w pełni i gospodarstwo wymaga teraz najwięcej pracy?
    2. Po co Ci miliony martwych blogów?
    3. Czy zdecydowałaś już, jaki profil będzie miało Twoje gospodarstwo? (gdyż zmieniasz zdanie co notkę)
    4. Czy zdecydowałaś już, co będziesz uprawiać w tym roku? (gdyż też zmieniasz zdanie cały czas)
    5. Dlaczego masz postawę roszczeniową względem wszystkiego i wszystkich?
    6. Dlaczego w Twoich wypowiedziach brak spójności? (niby tolerancyjna, a wypisujesz same inwektywy; niby chcesz znaleźć partnera, ale nikt nie jest Ciebie wart itd. itp.)
    7. Dlaczego nie przygotowujesz sobie drewna na opał wiosną, tylko ściągasz je z pola zimą i dziwisz się, że z pieca Ci dymi? (sic!)
    8. Dlaczego manipulujesz czytelnikami? (w jednym poście Satja przekazana do schroniska za Twoją zgodą, a następnym już wręcz zdradziecko wyrwana Ci z Twych opiekuńczych rąk; najpierw nie zgadzasz się na poprowadzenie kabla internetowego przez Twoją działkę, a potem obrażasz się, że do Twojej działki nie doprowadzono internetu...)
    9. Dlaczego manipulujesz czytelnikami? (pisząc wciąż, czego Ci brakuje i jak strasznie cierpisz)
    10. Dlaczego manipulujesz czytelnikami? (Obrażając na swoim blogu wszystkich, którzy u ciebie byli, a także tych, którzy nie byli, a mają inne zdanie oraz nie publikując komentarzy wyjaśniających)
    11. Dlaczego manipulujesz czytelnikami? (próbując wmówić im, że Twoje problemy finansowe są "winą" "lesb", czy też kogoś, kto akurat zajdzie Ci za skórę)
    12. Dlaczego ze wszystkimi się kłócisz i nie masz w sobie pokory?
    13. Dlaczego prace gospodarskie zaczynasz "od dupy strony"? ("zima to idealna pora na robienie przetworów":D)
    14. Dlaczego, skoro problemy finansowe masz od paru lat, nie sprzedasz ZA DUŻEGO DLA CIEBIE gospodarstwa? (masz już dziesięcioletnie doświadczenia i na pewno możesz określić, co mogłabyś robić, a czego nie. Można kupić mniejsze gospodarstwo - ale za to ziemia nie leżałaby odłogiem, a zwierzęta można wziąć ze sobą.)

    15. Kiedy zrozumiesz, że jeśli nie podejmiesz wreszcie JAKIEJŚ decyzji i nie zaczniesz DZIAŁAĆ w celu jej realizacji - już zawsze będziesz samotna, biedna i głodna?


    Pytań mam oczywiście więcej, ale gdybyś, Indianko, była tak miła i odpowiedziała na tę skromną próbkę - będę zobowiązana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, zapomniałabym.
      16. Na czym, Twoim zdaniem, polega Twoja "kreatywność"?
      17. Skąd Ci przyszło do głowy, że koty ŻYWIĄ SIĘ myszami (i w myśl tego uważasz, że koty powinny wyżywić się SAME)? Takie rzeczy to chyba tylko w Erze...

      Usuń
    2. Wow! Dzięki za wpis. Faktycznie lista pytań mogłaby się jeszcze znacznie wydłużyć, ale "skromna próbka" trafiona idealnie w punkt.

      Usuń
    3. To ja jeszcze dorzucę 17 pytanie- co się stało z małym źrebakiem urodzonym w tym roku?

      Usuń
    4. A mogę ja jeszcze 18 pytanie ?
      Jaki rolnik zaczyna GRODZIC !!!! KOPAC !!!! ogródek w drugiej połowie maja ? Czyli siac i sadzic będziesz w czerwcu ?? Czy nie widzisz związku pomiędzy takim działaniem a późniejszymi postami typu "help, pomocy , Indianka głodna..." :-)))

      Usuń
    5. Ania B. Chyba zadalas niewlasciwe pytanie :) To przeciez jasne , ze indianka wie co robi.
      Jest doswiadczona rancherka , tak uwaza ona, hodowca koni....
      Napisala dzis:
      ............
      Latem przyjedzie inny fajny znajomy ujeździć konie. Mnóstwo pracy będzie przy tym. Indianka ma zamiar mu asystować, aby nauczyć się treningu koni by móc potem samodzielnie wszystkie swoje konie trenować i ujeżdżać.

      Indianka nie może się doczekać tego wspaniałego lata. Będą razem trenować konie i jeździć nad jeziora pływać i pławić konie. Będzie bosko :)
      ............
      Czyli bedzie sie uczyc tego, co umie kazdy kto zajmuje sie konmi.
      Przez 10 lat uwazala sie za doswiadczona w tym zakresie. Chciala wiedze na temat uprawy roslin przekazywac innym na warsztatach gospodarskich, wiec na pewno zna sie na tym rownie dobrze jak na koniach.. :D

      Usuń
    6. Wcale się nie zdziwię,kiedy znajdę ogłoszenie typu;szkółka jeżździecka,szlachetnej krwi konie i doświadczona instruktorka:) Ona nie potrzebuje certyfikatów,świadectw,kursów-jest taka bystra 'przeca ino'!

      Usuń
  37. Oj anonomie, gdybyś poznała "kreatywną" osobiście to byś sama odpowiedziała na te pytania:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że termin "kreatywna" ma w jakiś sposób wiele wspólnego z terminem "kreatywna księgowość" :-)

      Usuń
    2. Ależ ja sobie potrafię odpowiedzieć:) Tylko mnie interesuje, co na to Indianka:)

      Usuń
  38. Eco rolnik,żywiciel narodu,a paczki żywnościowe z miasta dosyłają dzielnej pionierce-ranczerce:)Oporna na wiedzę,jeśli przez taki szmat czasu nie wpadła w rytm życia na wsi.Przetwory zimą robi (dynie miała,fakty sztuk 4),słupki późną wiosną maluje-jak czas na kopanie,sianie,sadzenie :)Przydupasy-pocieszyciele też jacyś mało rozgarnięci.Widocznie nikt nie był osobiście a czytając bulimiczny wyrzyg ,upss-powieść vel "Blog samotnej emigrantki z miasta, wielbiącej naturę i życie w harmonii z nią, wiodącej sielskie życie na rancho zakłócane od czasu do czasu brutalną lokalną specyfiką regionu.../?/ " -wyłączony mają proces pojmowania.I żaden z nich nie wpadł,ze Indiana szuka jeleni a to w formie turysty z ojro a to kursantów a to wolontariuszy:)To nie jest żadna ranczerka,gospodyni,hodowca...to niespełniona grafomanka z symptomami schizofrenii.

    OdpowiedzUsuń
  39. Indianka napisała:

    Ja mam kilka gór do przeniesienia. Aby sprostać temu wyzwaniu - muszę mieć power. Taka adrenalina wywołuje u mnie niesamowity power. Stosowanie otumaniaczy w postaci tabletek nie jest tutaj wskazane :)
    Muszę zachować tę swoją energię to realizacji tych wyzwań, które przede mną stoją :)

    Działanie sprawia to, że się uspokajam i uspokaja ono moje serce i nerwy.
    W tej chwili już nie jestem ani roztrzęsiona, ani zdołowana, ani przybita - teraz jestem na fali zakrojonego na szeroką skalę działania i dobrze mi z tym.

    Jestem niezwykłą istotą - im bardziej ktoś mi dokuczy, dopiecze, skrzywdzi - tym wyżej odbijam się od dna przygnębienia i tym więcej jestem w stanie zdziałać. Jestem jak Fenix który po całkowitym zniszczeniu odradza się z popiołów, by działać dalej ze zdwojoną siłą.

    ...................................................................
    Nie ma jak być Fenixem, tylko nie narób w majciochy gdy wyniesiesz sie ponad ziemię no i pamietaj że upadek z wysoka boli....
    ale powodzenia , fruń na skrzydlach swych marzeń :)

    OdpowiedzUsuń
  40. UWAGA
    W zwiazku z toczacym sie sledztwem. Pani Iwona Wiszniewska - Ropel prosi o powiadomienie policji w Olecku wszystkie osoby poszkodowane przez Indianke.
    Wlasnie dostalem taka informacje od p.Iwony

    OdpowiedzUsuń
  41. Mnie tylko zastanawia z czego ona żyje? Nic nie sieje,nie sadzi,plonów nie na,zwierząt gospodarskich też nie ma.Konie opierniczą za stado krów i nic z nich nie ma. Infantylne brednie w stylu;to moi przyjaciele,dobre są dla małych dziewczynek ale chyba nie dla rolnika:)Więc skąd pieniążki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czemu mają niby służyć posty w stylu "nie mam czosnku (CZOSNKU, sic!) :(" (kiedy przeziębiona) albo "przydałoby się ... "?
      Albo "nie mam kasy na karcie - nie mogę dzwonić:("?
      Albo "niedługo będę odcięta od świata - nie mam pieniędzy na rachunek za internet:("?

      No i Włoch przecież sporo przywiózł;)

      A tak na serio - pisała coś o pomocy od Mamy, ale to było już jakiś czas temu.

      Usuń
    2. Jeden ze sposobów na zarobek;Indianka napisała:(..)Jednak może zaproponować urokliwe i pełne śpiewu ptaków miejsce pod namiot na łące nad rzeczką pod lasem oraz dostęp do łazienki w jej domu: 10zł/dobę od osoby za miejsce na na ustawienie namiotu na ekologicznej łące lub za darmo dla tego, kto zechce pomagać na gospodarstwie 2 godziny dziennie(...),Indianka nie może zaproponować swojego wyżywienia, ale może podjąć się gotowania posiłków ze składników powierzonych przez turystów w zamian za symboliczną opłatę za wodę, prąd i gaz oraz jej pracę: 10zł/dziennie od 1 osoby dla której mają być przygotowywane posiłki(...).
      Widziałem też na blogu Indianki nr konta i prośby o wpłaty. W sumie to super pomysł, nic nie robić, podać konto i niech pieniądze wpływają:)

      Usuń
  42. Opinia Sante ktory przyjechal do indianki z Wloch , z Pescara, skopiowana opinia ze staydu.com :

    (Very poor)
    Rating to sante firmani
    written by Indianka, 08.February 2013 - 19:54


    Rude, cheeky, unpleasant person. Likes to scream in your house in the middle of night :(. Complains a lot about food which is not cooked in precise Italian style, although the meals are tasty. You cannot give him any tips, advices or instructions - because he gets instantly offended and calls you slave owner :)))
    He considers himself the most clever man and everything what is Italian is best. He is addicted to the Internet and spends hours in front of computer.
    Communication with him is difficult and not pleasant as he keeps being arrogant to his host. He smokes a lot and spends lots of time on making cigarettes and smoking. He is also addicted coffee drinker, so he spends also lots of time on making and drinking coffee. Because of that - instead of declared 6 hours of help - indeed he used to help only 4 hours a day. He doesn't want to help on weekends at all. He spoiled many of my tools including chain saw :( His stay at my home was not pleasant experience at all to me :(

    OdpowiedzUsuń
  43. Mozna sie skontaktowac z nim za pomoca strony:
    http://it.linkedin.com/pub/sante-firmani/a/950/b35

    OdpowiedzUsuń
  44. To opinia indianki o Sante a sam Wloch napisal ze z checia opowie o niej :

    If someone are thinking to come in this place and want know about this place and about the host, can email me, I am glad to reply

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czy byłaby taka opcja, żeby Sante napisał parę słów komentarza tutaj?

      Usuń
    2. Mozna do Sante napisac , skontaktowac sie za pomoca tej strony. :
      Mozna sie skontaktowac z nim za pomoca strony:
      http://it.linkedin.com/pub/sante-firmani/a/950/b35
      Mysle ze nie odmowi i opisze wszystko co sie dzialo u indianki

      Usuń
    3. Problem w tym, że nie ogarniam tej strony :p

      Usuń
    4. https://www.linkedin.com/reg/join-pprofile?_ed=0_dfHO8ItrV_BTL_0P7o4SJRdSf3s7PA64b2wUbD5tRnVt1xr0t0ZUqIgoujj7RAh3kqm3xrwv9rLnT8JfgMHlq7mEU1fthZbwQhe9MZUj39F&trk=pprof-0-ts-view_full-0

      za pomoca FB mozna wejsc i napisac po angielsku do niego

      Usuń
    5. Czy Sante coś odpisał? Bo niestety nie mogę uwierzyć w wersje Indianki o pobycie Sante w jej domu.

      Usuń
    6. Niestety, bez odzewu póki co.

      Usuń
  45. A ja ciągle zapominam zapytac Gospodyń, czy jeszcze mieszkają w swoim mieszkaniu, czy już Komitet Blokowy Je usunął :-))) - tu cytat z któregośtam posta : "Być może rada mieszkańców zdecyduje, aby usunąć zboczone baby z ich bloku. Warto by sprawdzić. Wpieprzają się komuś w życie, a same nie są w porządku."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, tak, było coś takiego.. no więc aktualności: rada mieszkańców na razie okazuje łaskawość.

      Usuń
  46. Sprawa prosta, indianka doigrała się i tyle i nic jej już nie pomoze bo sprawy zaszły za daleko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. co ty pierdolisz jaćwing? pojechało cię? z chujem się na głowę pozamieniał???

      Usuń
  47. Odpowiedzi
    1. Psiarnia prosi o odzew? No to macie:

      hau! hau! hau! auuuuuu! :D

      Usuń
  48. "poniedziałek, 20 maja 2013
    Certyfikowane gospodarstwo ekologiczne

    Indianka prowadzi certyfikowane gospodarstwo ekologiczne od kilku lat."

    Od kilku lat? Dziwne, bo w wykazie gosp. rolnych ekologicznych z 2012 roku nie występuje miejscowość Czukty, nie ma w nim też jej nazwiska.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ups, pomyłka - chodziło o wykaz z 2010 r. Najnowszy dostępny jest poprzez stronę IJHARS http://www.ijhar-s.gov.pl/udostepnianie-informacji-o-producentach-w-rolnictwie-ekologicznym.html

      Usuń
  49. http://www.iolecko.com/kontakt.html
    Można pisać do lokalnej gazety.

    OdpowiedzUsuń
  50. a ja chętnie pojadę i wywiozę jej gnój z obory

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co stoi na przeszkodzie ?

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. to zapraszam :) gnoju ci u mnie dostatek, a innych prac takoż :)))

      Usuń
    4. Tak indianko , sama jesteś z gnoju ulepiona

      Usuń
  51. zawsze chciałem spróbować jak to jest prz obrządku zwierząt,chodzić w gumowcach i pracować w oborze.może ktoś potrzebuje pomocy na gospodarce,bez zapłaty

    OdpowiedzUsuń
  52. Jeśli kogoś to interesuje - dostałam maila od "Czegewary" (http://kreatywnaromantyczka.blogspot.com/2013/06/dojecha.html) Zgodził się, żeby zacytować jego treść:

    "i totaly agree with your blog and your conclusion. she is psychiatrically ill with lots of traumas and paranoias.
    the animals were ok, but not her dog that has a big deasese (probably cancer) in the one mamal glandula, one sheep that she let die and i constantly told her to call the vet, and she lied that she cald. i know because in an argument we had she accidently told me... she is not very inteligent as well.
    you know that the chickens sleep inside of her hause?
    what else can i say.. my god how she is lazy. all day in internet.
    i was training her horses, and she never ride in her life... or worked with the horses. i told, sell them. she no. my family. next thing she did after the training, she bought horses material for work. and she wrote me inviting to go back and help them because she is afraid of working with them by herself...
    thanks marta for this conversation, i was wanting to tell this to someone quite sometime.
    but i dont think there is anything anyone can do anymore. i spoke in the library of the village near there. such a nice lady who work in the place, helped me alot. this woman isabelle needs medical help, but she wont accept. she is uncapable of taking care of herself, let alone a little farm....
    isabelle apart from crazy is quite desgusting person too, with no education what so ever. and no brains... aff.... buying equipement for a less than half trained horse wich she is afraid to use and have no know-how in it... "

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. poznałem małpkę5 sierpnia 2013 17:39

      Oczywiście musiała się pokłócić nawet z człowiekiem z drugiego końca świata. Jakby inaczej?

      Aż się wierzyć nie chce jak bezczelnie kłamała na blogu.
      O Cze mówiła w samych superlatywach - doświadczony rancher Indianin, obyty z końmi, współpraca miała układać się idealnie. Ani słowa o tym, że wypomniał jej zaniedbanie zwierząt i lenistwo.

      Martwi mnie stan psa, jeżeli ma zmiany nowotworowe w pysku (dobrze zrozumiałem?) może można przedłużyć mu życie i komfort życia jeżeli się skorzysta z usług weterynarza.

      P.S. Na profilu Romantica de syf są informacje, że dalej poluje na jelenie.

      Usuń
    2. Cudownie. Kolejna świnia i łajza która przybyła na rancho Indianki. Doskonale wiedział o tym blogu i nagonce na Indiankę zanim do niej przyjechał. Znał lesbijskie pomówienia i zarzuty, a mimo to przyjechał. Po co? Pomóc? Jak widać nie.
      Przyjechał by dokopać. By przyłączyć się do wściekłej nagonki którą te dwie suki z Krakowa urządziły na Indiankę.
      Obrzydlistwo. Brzydzę się wami wszystkimi zgromadzonymi tutaj hienami. Indianka miała rację - jesteś zwykłymi internetowymi hienami, nie ludźmi. Wywłokami najgorszego sortu. abyście sie udławiły swoimi własnymi wyrzygami które tutaj produkujecie.

      Zegnam ten blog.

      Usuń
    3. poznałem małpkę7 sierpnia 2013 12:47

      Facet z Brazylii nie miał innych celów, tylko jechać na upadłą farmę do jakiejś wieśniaczki na drugim końcu świata, by ją pomówić. :)

      Usuń
    4. "Poznałem małpkę" - na pewno dostatecznie długo żyjesz, aby zorientować się, że istnieją ludzie, którzy żerują na cudzym nieszczęściu. Powinieneś to wiedzieć, bo sam do takich osób należysz.

      Dla przeciętnego człowieka, który dostaje link z pomówieniami na temat swojego potencjalnego gospodarza/gospodyni - taki link to powód, by zrezygnować z przyjazdu na takie rancho.

      Są też ludzie, którzy upatrują w takiej sytuacji potencjalnych korzyści. Jest samotna osoba, osaczona przez wrogów - to łatwa ofiara do ewentualnych manipulacji takiego "gościa". Jest sama, bezradna, osaczona przez wrogów - będzie można pod pozorem rzekomej przyjaźni wmówić jej różne rzeczy i manipulować nią. W razie, jakby się buntowała - wystarczy wytoczyć działa w postaci kolaboracji z jej wrogami i zastraszyć ją.

      Czegewara przyjechał na rancho z odpowiednim, negatywnym nastawieniem. Został on urobiony odpowiednio przez lesbijki i wyczulony na wyłapywanie rzekomych "zaniedbań".

      Prawdopodobnie nie przyjechał, aby na rancho pomagać samotnej dziewczynie, ale by nią manipulować i zdominować, a gdy się na takie manipulacje nie zgodziła i oparła się jego próbie narzucania jej jego woli - wpadł we wściekłość i opuścił jej rancho przy tym obficie ją szkalując przed jej wrogami.

      Usuń
    5. A czy ktoś mógłby nie anonimowo, kto był u Indianki potwierdzić uczciwość słów Indianki ?

      Usuń
    6. Jasne, człowiek nie mówiący po polsku przeczytał jej blog i postanowił wyruszyć w podróż przez pół świata, po drodze będąc urabianym przez "lesby", by odnieść... korzyści? Jakie, powiedz mi. Skąd wiedza, że dostał on przed przyjazdem do niej linka z pomówieniami? Skąd w ogóle przypuszczenie, że kontaktowano się z nim przed jego przyjazdem do Polski?
      P.S. Byłem u niej i mogę potwierdzić, że jej blog to jedna wielka ściema, a uważny czytelnik sam dostrzeże nieścisłości i zaprzeczenia w treści umieszczanych tam wpisów.

      Usuń
  53. Można prosić o przetłumaczenie?

    OdpowiedzUsuń
  54. ania b. dlaczego tak sądzisz ,że chciałbym kogoś wykorzystać? po prostu wychowałem się w mieście i chciałbym zaznać trudu pracy na wsi a nie jechać do kogoś i za pograbienie siana przez 30 min koczować całe wakacje za free. pozdr ludzi pracy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ciekawe dlaczego czuję "piękną Isabell" .... ??? :-)))

      Usuń
    2. anonimowy chłopcze - dlaczego nie napiszesz wprost do Indianki? Może Cię weźmie na rancho do pomocy, mimo że ma po dziurki w nosie obcych. Będziesz miał szansę udowodnić, że nie każdy przyjezdny z miasta to egoistyczna, wyrachowana świnia nastawiona na darmowe wakacje :)

      Usuń
    3. radzę uważać;bo znów oskarży o próbę tfuuu- gwałtu :D Znów zniknie jej mnóstwo drogocennych narzędzi.Co za naród;tylko by kradli,wykorzystywali i gwałcili,gwałcili wielokrotnie bo jak widać,gwałcić naród lubi najbardziej :D

      Usuń
    4. Radzę być porządnym, uczciwym człowiekiem, a wtedy nic złego się na farmie nie ma prawa wydarzyć. Wicia był u Indianki na farmie 3 miesiące i przeżył te wakacje na tyle pozytywnie, że i w tym roku wpadnie na tydzień, tym razem jako gość Indianki.

      Także Darko wybiera się do Indianki ponownie. Miał wpaść w te wakacje wraz ze swoja dziewczyną, niestety - trasa podróży mu się zmieniła i nie dał rady, ale zapowiedział się na przyszłość. Gdyby mu się tutaj jakakolwiek krzywda stała, zapewne by nie wracał i nie ciągnął ze sobą osoby bliskiej.

      Usuń
    5. A czy ktoś mógłby nie anonimowo, kto był u Indianki potwierdzić uczciwość słów Indianki ? I kto pisze, że jakiś Wicia i Darko był u Indianki? Znaczy kto za nich pisze i się na nich powołuje?

      Usuń
    6. Nic ci Indianka nie będzie udowadniać.
      Ci panowie byli u Indianki i przyjadą ponownie, Wicia jeszcze w tym roku - już się zapowiedział i umówił z Indianką. Przyjadą też inni, którzy tu byli, a którzy potrafili zachować się godnie w domu Indianki i zachować dobre stosunki z Indianką. Dla takich osób drzwi Indianki są otwarte.

      Usuń
    7. Ale ja nie do Indianki się zwracam, tylko do kogoś kto był u niej i zna ją osobiście, ją i jej obecną sytuację.

      Usuń
  55. Hm...mam do wykończenia ziemiankę,kilka klatek,potem kilka arów ziemniaków do wykopania(tak-wykopania motyką) i zebrania,potem marchew i buraki.Czyszczenie w kaczarni-możesz się załapać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. srut, byś się wzięła do roboty sama, a nie łamzasz o pomoc od dobrego chłopaka. Nie zasłużyłaś na niego. Spadaj na drzewo, kobieto. łap się za swego "wspina" :D

      Usuń
  56. A TU TŁUMACZENIE, O KTÓRE PROSI ANONIMOWY :D
    Wypowiedź Czegewary na temat Indianki:
    “Ja totalnie zgadzam się z waszym blogiem i wnioskami. Ona jest psychiatrycznie chora z wieloma traumami i paranojami.

    Gdy zażądałem, by mnie wpuściła do jej domu bym mógł skorzystać z jej komputera – odmówiła. Twierdziła, że nie wpuści do swojego domu żadnego obcego po tym, jak wyście u niej były. Musiałem przez to iść na wieś do lokalnej internet cafe. To jakaś paranoja!

    Gdy ją zmusiłem aby zaprowadziła mnie do lokalnego kościoła, gdzie chciałem zmienić religię, ochrzcić się, przyjąć bierzmowanie i zostać mnichem – opierała się. Twierdziła, że nie ma czasu, że ma dużo pracy na gospodarstwie i musi zostać zająć się zwierzętami, zwłaszcza beznadziejnie chorą owcą. Kilkakrotnie przekładała bardzo istotną dla mnie wycieczkę do kościoła, bo twierdziła, że czeka na weterynarza, który miał zoperować sukę, zajrzeć do konającej owcy kupionej tydzień wcześniej przez Indiankę i stwierdzić co ją zabiło i czy to nie jest choroba zakaźna która przeniesie się na inne owce lub zwierzęta. Owca prawdopodobnie przyjechała z wylęgającą się chorobą na rancho i nic nie można było zrobić, bo nagle dostała paraliżu i była w nieodwracalnej agonii.

    Indianka próbowała jej pomóc. Przeniosła ją w bezpieczne miejsce. Rozmasowywała jej mięsnie, próbowała zginać zesztywniałe kończyny, stawiała ją na nogi, ale owca się przewracała i leżała na boku sparaliżowana. Chciałem ją dorżnąć, ale Indianka się nie zgodziła z uwagi na przepisy unijne. Byłem świadkiem jak dzwoniła do weterynarza i słyszałem jak z nim uzgadniała przyjazd. Jednak weterynarz nie przyjechał i w końcu poszliśmy do mojego upragnionego kościoła, bo to było dla mnie najważniejsze. Moja kariera zawodowa legła w gruzach, a studia rosyjskie w Rosji okazały się błędem życiowym i nie wiem co mam z sobą zrobić. Wstyd wrócić do Brazylii. Tam przed wyjazdem miałem bardzo dobrą pracę. Byłem kimś. Pracowałem w policji. Miałem podwładnych i wysoką pensję. Teraz jestem nikim i targają mną różne dziwaczne pomysły. Wymyśliłem, że bycie mnichem to jest coś. Nie narobi się, a żyje. Co prawda mam dziewczynę w Moskwie, ale jej powiem później o moich planach, gdy tylko zostanę mnichem.

    Kazałem Indiance sprzedać jej ukochane konie. A ona śmiała odmówić! Ona jest nienormalna. Powiedziała, że jej konie, jej zwierzęta to jej rodzina a nie towar na sprzedaż. Wyhodowała zbyt piękne konie. Tak mnie to wkurwiało, że opitoliłem piękny ogon jednej z klaczy. Teraz ma krótki, krzywo porżnięty nożem ogonek. Od razu mi ulżyło, jak udało mi się oszpecić jej ulubioną klacz.
    Ona ma paranoję, że chce hodować takie piękne konie! Tak nie może być! Wy to rozumiecie tak samo dobrze jak ja. Jesteśmy sobie podobni. My, zawistne, podłe oszołomy. A ona ma się za lepszą! Kupiła piękne gospodarstwo, wyhodowała najpięknieszje pod Słońcem konie i... tak nie może być! To jest chore!

    Co prawda obiecalem jej że będę trenował jej konie przez dwa miesiące, ale nie chciało mi się. Potajemnie załatwiłem sobie pracę w Kopenhadze i wypiąłem się na Indiankę. A ona naiwniaczka napisała do mnie, że kupiła wóz konny i potrzebuje pomocy przy zaprzęganiu klaczy do wozu. Na szczęście już byłem poza Polską. Ani myślałem wracać by jej pomagać przy koniach. Niech się męczy sama! Co za naiwniaczka! Myślała, że naprawdę chcę jej pomóc! Zaufała mi ślepo. To paranoiczka! Mnie zaufać??? :D To teraz niech wie, jaka głupia była, że mi uwierzyła w moje dobre intencje.

    Dzięki Marto za skontaktowanie się ze m ną i naszą ekscytującą rozmowę na Facebooku. Bardzo chciałem o tym wszystkim co doświadczyłem na rancho opowiedzieć komuś. Bardzo chętnie zgadzam się, abyś Marto dołożyła to kolejne pomówienie i oczernienie Indianki do waszej pokaźnej kolekcji. W końcu tak to ustaliliśmy przed moim wyjazdem do Indianki – że narobię jej obciachu, aby ją całkowicie dobić. Udało się! Teraz jestem szczęśliwy, że mogłem udowodnić sobie i całemu światu, jaka ze mnie prymitywna świnia.”

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale się produkujesz Indianko :D :D :D Naprawdę myślisz, że ktoś uwierzy ,że to słowa Czegewary ? :D hehe, tak jak napisał po przez Martę - "she is not very inteligent as well" :D

      Usuń
    2. poznałem małpkę7 sierpnia 2013 12:48

      Ciężki przypadek. Ciekawe czy współczesna medycyna zna podobne?

      Usuń
    3. Czyli pies jest naprawdę chory , "she is not very inteligent as well" - weterynarz PRZYJEDZIE ZOPEROWAC SUKĘ ??? - operował weterynarz wam jakieś zwierzę W DOMU ?

      Usuń
    4. "her dog that has a big deasese (probably cancer) in the one mamal glandula" - to o psie (z postu Marty, a nie tych anonimowych podrabianek)- "jej pies ma duże zmiany (prawdopodobnie rak) na jednym z sutków". Nie znam weterynarza, który by operował u kogoś w domu :(

      Usuń
    5. poznałem małpkę7 sierpnia 2013 17:30

      Odnośnie chorej owcy, to kretynko są objawy babeszjozy owiec, która na Mazurach jest obecnie plagą porównywalną z babesia canis u psów. Jako hodowca miałaś idiotko obowiązek zabezpieczyć ją przed kleszczami, jeżeli na obszarze hodowli występują zarażone kleszcze, są do tego specjalne preparaty dla owiec! Jeżeli już zachorowała weterynarz mógł ją uratować, gdybyś po niego zadzwoniła. Skąd się biorą takie egoistyczne tumany na tym świecie?

      Usuń
    6. Egoistycznym ćwokiem i debilem oraz idiotką jesteś ty.
      Wpierdalasz się do czyjegoś życia jak ostatnia popierdolona szmata. Czemu? Bo jesteś ostatnią popierdoloną szmatą.
      Tyle w temacie.

      Usuń
  57. Yes. Indeed. She is not just intelligent.
    Indianka is simply brilliant, good, noble person with great ideas :)

    Not like you - a crowd of assholes :D

    OdpowiedzUsuń
  58. Indianka may keep her beloved chickens in her house - it's her house and she can do what she want to do in there. But she don't keep pigs in the house, this is why she couldn't let in Mr Czegewara :D
    It made him furious. He has such a beautiful body and he had to face with the shut door to private house of a lonely woman :D Outragous! :D hahaha!

    OdpowiedzUsuń
  59. poznałem małpkę7 sierpnia 2013 17:01

    @Ania B.
    " operował weterynarz wam jakieś zwierzę W DOMU ?"

    Nie znam się na med. weterynaryjnej, ale na zdrowy rozsądek to niemożliwe. Pomieszczenie zapewne musi być sterylne, musi być ciepła woda i środki czystości, pewnie potrzeba też mnóstwo sprzętu i leków do dyspozycji, bo podczas operacji wiele może się wydarzyć. Przypuszczam, że muszą być spełnione jeszcze inne warunki. Nikt pewnie nie zoperuje zwierzęcia w syfie ( u niej lepią się ściany i nieliczne odrapane meble, sufit jest uwalony sadzą, na podłodze leży kilka cm brudu, a przed domem wala się gnój, wszędzie są śmieci).
    Ona już traci kontakt z rzeczywistością, stąd wypładza takie bzdety. Będzie tylko gorzej.

    @Anonimowy
    "jej pies ma duże zmiany (prawdopodobnie rak) na jednym z sutków"
    No to tylko Izce pogratulować zmarnowania kolejnego zwierzęcia. Nowotwory listwy mlecznej powstają u suk, które nie zostały wysterylizowane. Sterylizacja zmniejsza o 80% ryzyko tych nowotworów.

    OdpowiedzUsuń
  60. poznałem małpkę7 sierpnia 2013 17:34

    Po co w ogóle kupiłaś idiotko kolejne zwierzę, gdy nie jesteś w stanie utrzymać obecnie posiadanych?! Jakie są teraz efekty twoich zaniedbań?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nienawistne skurwysyny jebane porąbane odmieńce udają zatroskanych o czyjeś zwierzęta. Zatroskani jesteście???
      To się zrzućcie na operację dla psa Indianki. Kosztować będzie kilkaset złotych. Suczka czeka na waszą pomoc. Doczeka się?
      Na pewno nie! Nie z waszej strony. Bo nie jesteście ludźmi dobrej woli zatroskanymi o zwierzęta, tylko właśnie zwykłymi hienami internetowymi bez zdolności czynienia dobra.

      Usuń
    2. Nie ma sprawy, mogę się dołożyć do operacji, pod warunkiem że suczka trafi do dobrego domu, gdzie w każdej chwili będzie można się skontaktować z nowym właścicielem, który zapewni jej odpowiedni warunki do życia i będzie można z nim normalnie porozmawiać o stanie jej zdrowia po przebiegu operacji. Może i wypowiadam się anonimowo, ale nikogo tak jak ty nie wyzywam i nie obrażam w tak nieprzyzwoity sposób.

      Usuń
    3. NIE. Jeśli chcesz pomóc suczce - to się dołóż do operacji bezwarunkowo, a nie stawiasz warunki pozbawienia suczki jej prawdziwego domu. Trzeba nie mieć sumienia, aby takie warunki stawiać. Chcesz pomóc suczce - to pomóż bezwarunkowo.

      U Indianki jest jej dom, a nie nigdzie indziej.
      Trzeba nie mieć serca, aby 9-letnią suczkę wyrywać z jej rodzinnego domu i środowiska oraz przede wszystkim rozdzielać ją z jej kochaną przez suczkę Panią.

      Myślisz, że Satja ma lepiej? Nie ma lepiej. Jest zamknięta w klatce, brudna, zaniedbana - mimo dofinansowania z Urzędu Gminy Kowale Oleckie w kwocie 240 zł miesięcznie.

      Urząd Gminy nie pomógł Indiance zabezpieczyć dla psa dodatkowej karmy, która się okazała potrzebna w wyniku zapłodnienia suki przez psa sołtysowej. Sołtysowa też się nie poczuwa do odpowiedzialności za nieszczęście do którego doprowadziła swoim niedbalstwem w temacie trzymania jej psów, które szwendają się bez nadzoru po gospodarstwie Indianki. Co więcej, kierując się złymi intencjami sołtysowa doradziła lesbom, aby doniosły na rzekome zaniedbania zwierząt Indianki do powiatowego weterynarza.

      Sołtysowa nie została rozliczona ze zła, które spowodowała swoimi zaniedbaniem jej psów i złą wolą, gdyż Indianka nie raz jej zwracała uwagę, aby nie puszczała na gospodarstwo Indianki swoich psów.

      Indianka wielokrotnie prosiła o interwencje w tym temacie zarówno Urząd Gminy jak i policję. Niestety, żadna z tych instytucji nie zajęła się tym tematem, co w efekcie doprowadziło do nieszczęścia utraty suczki Satji.

      Dopiero ostatnio, po kolejnej interwencji Indianki w sprawie zaniedbania przez sołtysową jej psów które puszcza bezpańsko na wieś i które to przychodzą na siedlisko Indianki by zapładniać jej suki - została ledwo upomniana przez Urzędnika Gminy. Powinni jej odebrać psy z urzędu, bo tak kobieta się nie zajmuje swoimi psami należycie.

      Co gorsza, zaprasza agroturystów z psami, gdzie te psy latają po całej okolicy i srają na pastwiska zwierząt roślinożernych zarażając te pastwiska rozmaitymi pasożytami. Być może ta owca zjadła trawę skażoną pasożytami jednego z takich miejskich psów. Jak wiadomo, miasto i jego brudne, obesrane trawniki to wylęgarnia wszystkich możliwych chorób.

      Usuń
    4. "NIE. Jeśli chcesz pomóc suczce - to się dołóż do operacji bezwarunkowo, a nie stawiasz warunki pozbawienia suczki jej prawdziwego domu. Trzeba nie mieć sumienia, aby takie warunki stawiać. Chcesz pomóc suczce - to pomóż bezwarunkowo. "
      W takim razie Indianka też nie ma sumienia, skoro stawia warunki uratowania życia jej suczce. Ja bym wolała oddać swojego psa na operacje do obcej osoby, wiedząc że zapewni mu odpowiednią opiekę niż skazywać go na powolne i bolesne konanie u siebie w domu.
      A propos nieszczęścia ,jak okrasiłaś zajście w ciążę suki Indianki, to nie wina psa sołtysowej że ją bzyknął, a wina Indianki, że nie wysterylizowała jej i jak miała cieczkę odpowiednio nie zamknęła. Jak już Indianka obwinia wszystkich naokoło za swoje błędy, niech zacznie od siebie. A potem się dziwi, że inni ludzie robią to za nią, po tym jak ich najpierw oczernia na swoim blogu.

      Usuń
    5. A dodam jeszcze, że schronisko w Bystrym do tej pory nie zapłaciło za szczepienie Satji przeciwko wściekliźnie któremu została poddana w zeszłym roku.

      Przywłaszczyło sobie psa Indianki, czerpie profity z pobytu psa w schronisku i ani myśli ponosić kosztów jego szczepienia.

      Usuń
    6. Indianka żadnych błędów nie popełnia. Suka w trakcie cieczki była zamknięta w stajni. Nawet świadek na to jest. Pies sołtysowej przegryzł drzwi i się do niej dostał. To sołtysowa jest odpowiedzialna za swojego psa i jego czyny, a nie Indianka.

      Skoro sołtyska nie umie / nie chce zapanować nad swoim psem, to psa powinno się jej odebrać, bo robi szkody w okolicy i przyczynił się do nieszczęścia Indianki i jej suczki uwięzionej w ponurej psiarni w Bystrym.

      Usuń
  61. Oto odrobine inne tlumaczenie:
    Calkowicie zgadzam sie z waszym blogiem i wnioskami. Ona jest psychiatrycznie chora z wieloma traumami i paranojami.
    Jej zwierzeta sa w porzatku, z wyjatkiem psa, ktory jest powaznie chory (prawdopodobnie rak w jednym z sutkow) i jednej z owiec, ktorej pozwolila umrzec; caly czas mowilem jej zeby zadzwonila po weterynarza, a ona sklamala,ze to zrobila. Wiem, bo kiedy sie poklocilismy niechcacy mi powiedziala (= wymsknelo sie jej). Nie jest tez zbyt inteligentna.
    Czy wiecie, ze kurczaki spia w jej domu?
    Coz innego moge powiedziec, moj Boze, jak bardzo ona jest leniwa - caly dzien w internecie.
    Trenowalem jej konie, ona nigdy w zyciu nie jezdzila konno czy pracowala z konmi. Powiedzialem - sprzedaj je. Ona - nie - (to) moja rodzina. Nastepna rzecza, ktora zrobila po treningu byl zakup materialow (szkoleniowych) na temat koni i napisala do mnie zapraszajac mnie do powrotu i pomocy przy koniach poniewaz ona sama boi sie pracowac z nimi.
    Dziekuje Marto za ta rozmowe. Chcialem komus o tym opowiedziec, ale nie sadze , ze ktokolwiek moze zrobic cos wiecej.
    Rozmawialem w bibliotece w pobliskiej wiosce z mila pania, ktora tam pracuje -duzo mi pomogla.
    Ta kobieta - Izabela - potrzebuje pomocy medycznej, ale jej nie zaakceptuje. Jest niezdolna do zadbania o siebie, a co dopiero o mala farme.
    Izabela, oprocz tego, ze szalona, jest tez obrzydliwa osoba, bez jakiejkolwiek edukacji i rozumu ... kupowac ekwipunek dla mniej niz w polowie przeszkolonego konia, ktorego obawia sie "uzywac" i nie ma zadnej praktycznej wiedzy jak to robic.

    OdpowiedzUsuń
  62. oops mialo byc: "psychicznie" chora i w "porzadku"

    OdpowiedzUsuń
  63. 00ps, mialo byc "psychicznie" chora i w "porzadku"

    OdpowiedzUsuń
  64. Czegewara zna słabo angielski i słabo się w nim wysławia. Pisząc o materiałach miał na myśli wóz konny. Materiały szkoleniowe Indianka posiada na swej farmie od lat i zdążyła się z nimi już dawno zapoznać. Teorii hodowli i treningu Indiance nie brakuje. Brakuje jej fizycznego doświadczenia w treningu. Trening koni to sprawa wymagająca doświadczenia, dlatego zaprosiła Czegewarę.
    Czegewara obiecał że przyjedzie zeszłego lata.
    Zawiódł, nie przyjechał. Odezwał się ponownie w tym roku, że jednak chce przyjechać i pomóc trenować konie Indianki przez 2-3 miesiące.
    Niestety, i tym razem nie dotrzymał słowa.
    Widać słowność u niego stoi na ostatnim miejscu wartości.

    Ledwo ujeżdżonego konia - nie do końca bezpiecznego podstawił osobie nie umiejącej jeździć i nakłonił ją, by wsiadła na nie pewne zwierzę. Jaki odpowiedzialny trener tak robi?
    Tak robi tylko ktoś, kto ryzykuje czymś życiem i zdrowiem. Koń mógł w każdej chwili się znarowić i ponieść Indiankę. Najwyraźniej bezpieczeństwo swoich podopiecznych też nie jest priorytetem dla pana Czegewary. To że koń nie jest do końca ujeżdżony i pewny to wina Czegewary, który zaniedbał i zaniechał treningu konia - mimo wcześniejszych uzgodnień.
    Najwyraźniej jego wizyta na rancho Indianki miała na celu jedynie szpiegowanie dla lesb i donoszenie im. Był na tyle bezczelny, że próbował donosić i spiskować z nimi za plecami Indianki z jej własnego komputera. Bardzo dobrze, że się na to niezgodziła. Jak jest taką świnią, że lubi donosić i spiskować za plecami swoich gospodarzy - to powinien to robić z publicznej kafejki, a nie z domu swojej gospodyni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Ledwo ujeżdżonego konia - nie do końca bezpiecznego podstawił osobie nie umiejącej jeździć i nakłonił ją, by wsiadła na nie pewne zwierzę. Jaki odpowiedzialny trener tak robi?"
      Taki który wie, że ta osoba to właścicielka tego konia, która chce się nauczyć trenować konie i sama go o to prosiła. Bo Indianka sama się chwaliła, że nauczy się od Czegewary ujeżdżania koni, tak że potem po jego wyjeździe sama będzie je trenować. Chociaż jak dla mnie to Indianka powinna najpierw się nauczyć jeździć konno, zanim zaczęła hodować własne konie i chcieć je ujeżdżać.

      Usuń
    2. Nie nakłania się osoby nieumiejącej jeździć konno do wsiadania na nie do końca ujeżdżonego konia po ledwo tygodniowym treningu tego konia. To jest narażanie życia i zdrowia tej osoby. Na koń można sadzać laika dopiero po co najmniej miesięcznym czy nawet trzymiesięcznym treningu konia.
      Trener nie skończył treningu, nie przetestował konia w różnych sytuacjach, a już sadzał laika na takiego niebezpiecznego rumaka. Świadczy to o jego braku odpowiedzialności.

      A może chciał, by klacz zrzuciła Indiankę i zrobiła z niej kalekę? Skoro tak Indiance źle życzy jak wynika to z jego pomówień, być może liczył na to, że tak się właśnie stanie.

      Czegewara to zły człowiek. Piękne ciało, ale podła dusza.
      Jak u Doriana Grey. Przez całe życie zachowywał piękny, młody wygląd, a tylko jego ukryty obraz pokazywał jego prawdziwy charakter i wygląd. Dodam, że to był odrażający obraz jego duszy - podłej, nikczemnej, złośliwej i złej.
      Taki jest Czegewara.

      Usuń
    3. A co to Indianka dziecko, które za siebie nie odpowiada, co by ją zmuszać do wsiadania na jakiegokolwiek konia ? Przecież nikt ją siła do tego nie zmuszał.

      Usuń
    4. Nakłanianie przez doświadczonego trenera osobę nieumiejącą jeździć konno do wsiadania na ledwo ujeżdżonego i niebezpiecznego konia - to jest nadużycie swojej funkcji przez trenera. Indianka mu zaufała, jako doświadczonemu trenerowi, że wie co robi. Nalegał by wsiadła, mimo że sam na tej klaczy nie przejechał nawet kilometra i nie wiedział, do czego jest ona zdolna w terenie.

      On nalegał na to wsiadanie, bo już miał w zanadrzu pomysł wyjazdu z gospodarstwa Indianki, o czym oświadczył jej dopiero wieczorem czy następnego dnia. Dlatego mu się tak śpieszyło. Pokazać, że niby wykonał zadanie i wmówić Indiance, że z pozostałymi końmi nie da się pracować.
      Co to znaczy nie da się pracować? Tak mówi doświadczony trener? Nie. Tak mówi kiciarz, któremu nie chce się dochować obietnicy.

      A może chodziło mu o coś jeszcze innego?
      Jak widać z jego pomówień, nie miał czystych intencji podczas swego pobytu na rancho Indianki. Zachował się karygodnie.

      Usuń
  65. Cóż tutaj można dodać. Czegewara miał trenować WSZYSTKIE konie Indianki przez 2-3 miesiące jednak porzucił zwierzęta dla forsy w Kopenhadze.

    Dla tego pana priorytetem jest forsa, a nie dobro zwierząt i ich opiekunki. Nie ma prawa wymądrzać się na temat zwierząt ktoś, kto nie potrafi dla nich nic zrobić dobrego.

    Oszukał Indiankę, że będzie trenował konie przez 2-3 miesiące. Gdyby Indianka wiedziała, że on zamierza tylko szpiegować u niej i donosić z jej farmy przez tydzień/półtora pobytu - w ogóle by go nie zaprosiła. Zaczynanie treningu i przerywanie go nie służy koniom. To jest zawracanie dupy i psucie koni, które się zrażają do treningu. Ten pan ma brutalne metody treningu i konie nabrały wstrętu do treningu.

    Klaczy Indianie zniszczył jej piękny ogon - porżnął nożem.

    Źrebaczce, która go w palucha użarła - założył tak ciasno kantar, że nie mogła jeść. Zrobił to z zemsty. Indianka ściągnęła ten kaganiec klaczuni, by mogła normalnie się odżywiać.

    Czegewara ujeździł Indianę w tydzień, bo klacz już dawniej była wstępnie trenowana - dlatego poszło mu tak łatwo.

    Natomiast z pozostałymi końmi zupełnie sobie nie radził. Utyskiwał, że go nie słuchają. Dla złej baletnicy i rąbek spódnicy przeszkadza.
    Powinien się był lepiej przyłożyć do tego treningu i przede wszystkim z zastosowaniem łagodniejszych metod - nie zrażać konie swoim brutalnym podejściem.

    Konie Indianki są bystre, pojętne, mądre i uczuciowe. Wystarczy trochę uczucia i zrobią to o co się je poprosi.

    Także konie Indianki czekają na dobrego człowieka, który je umiejętnie ujeździ i przyuczy do wozu. WSZYSTKIE konie, nie tylko jeden, który już kiedyś był trenowany metodami naturalnymi, bezstresowymi.





    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro Indianka tak się zna na metodach trenowania koni i wie co dla nich dobre, dlaczego sama ich nie wytrenuje, tylko chce aby ktoś to zrobił za darmo albo pół darmo ? Jakby inni ludzie nie mieli nic do roboty, tylko ciężko pracować u niej na farmie przez 2-3 miesiące w zamian za wątpliwy nocleg i niepełne wyżywienie.

      Usuń
    2. Indianka nie zmusiła Czegewary, by tu przyjechał. W rzeczywistości była zaskoczona jego niespodziewaną chęcią przyjazdu. Czegewara sam się zgłosił na ochotnika do treningu koni Indianki.

      W zeszłym roku pracował całymi dniami w ośrodku w Rosji, gdzie nie miał ani pełnego wyżywienia całodziennego, ani zakwaterowania. Dodatkowo ponosił koszty dojazdu do stajni jak też koszty swojego wyżywienia i zakwaterowania poza stajnią. Tam zarobił ok. 700zł miesięcznie co przejadł i wydał na zakwaterowanie. To tak, jakby pracował tam za darmo.

      U Indianki sobie przekalkulował, że oszczędzi na wyżywieniu i kosztach zakwaterowania i w sumie wyjdzie mu to na to samo co zarobił w Rosji w zeszłe wakacje.

      Oczywiście, gdy pisał do Indianki nie pisał o tym, że pragnie zaoszczędzić na kosztach życia w te wakacje, a że chce "pomóc". Jak widać, nie bardzo pomógł. Konie nadal są nie ujeżdżone. a on kolaboruje z wrogami Indianki i szerzy podłe pomówienia na jej temat po Internecie.

      A kto ci powiedział anonimowy, że niepełne wyżywienie?
      Czegewara tutaj głodny nie chodził. Indianka gotowała dla niego smaczne obiady, szykowała śniadania i kolacje.
      Sporo czasu spędzała w kuchni by dogodzić swojemu gościowi, co niewdzięcznie skwitował "boże, jaka ona leniwa - cały dzień w internecie" - tępej głowie i złośliwej duszy wydaje się, że jak gospodyni znika na parę godzin w domu, to nic innego nie robi tylko siedzi w internecie.

      Poza tym Indianka jeśli ma potrzebę załatwienia czegoś w Internecie to to załatwia bez pytania o zgodę swoich wścibskich gości. Po to ma Internet, aby sobie ułatwiać życie. Czegewara nie ponosi kosztów Internetu w domu Indianki i jemu nic do tego, do czego Indianka używa Internetu. Indianka nie musi się mu z niczego tłumaczyć.

      Indianka jako że nie ma auta, musi kupować paszę, sprzęt i wyposażenie niezbędne do hodowli właśnie w Internecie.
      Internet to dla Indianki narzędzie pracy. Jeśli się to nie podoba gościom Indianki, to ich problem.

      Indianka tez musi wykorzystywać swój komputer do prowadzenia rozległej biurokracji narzuconej przez Unię Europejską. O tym nie mają pojęcia ani lesby, ani Czegewary, ani inne niedoinformowane osoby.

      Indianka nie ma ochoty ani potrzeby tłumaczyć się przed wścibskimi, małostkowymi gośćmi, do czego używa swój komputer i Internet. To jej narzędzia pracy, a nie jej gości. Jej goście mogą sobie iść do Internet cafe i tam bajerzyć godzinami ze swoimi znajomymi.

      Usuń
  66. Dla ludzi przyziemnych, ograniczonych - ktoś, kto góruje nad nimi znacznym intelektem i szlachetnością jest tak istotą niepojętą, że zwykli takie osoby nazywać "szalonymi".

    Osoba "szalona" różni się od tłumu przeciętniaków tym, że potrafi SAMODZIELNIE myśleć i kierować się w życiu swoimi zasadami wbrew ogólnemu pędowi przyziemnych materialistów, którzy poza forsą nie uznają żadnych wartości.

    Założycielki tego bloga nie są obrońcami zwierząt. Założycielki tego bloga kierują się chęcią zemsty na gospodyni, która wybuchnęła złością po tym, jak się dowiedziała jakie świństwa jej wyrządziły.

    Założycielki tego bloga to osoby mściwe, małostkowe, bez zasad moralnych.
    W piękne, elokwentne słowa ubierają swoje podłe czyny czyli:

    - donosicielstwo
    - czynne szkodzenie i szkalowanie gospodyni u które były w gościnie.

    Osoba inteligentna, która prześledzi ich akcje i działania sama do tego dojdzie - dojdzie do prawdziwych powodów ich działania.
    Na pewno nie jest to dobro zwierząt.
    To jest tylko pretekst.
    Próbowały drążyć w temacie agroturystyki, aby Indiankę pogrążyć - tutaj im się nie udało, więc skupiły się na nośnym oskarżeniu o rzekome znęcanie się nad zwierzętami i rzekome ich zaniedbania.

    Nikt w Polsce się tak nie poświęca dla swoich zwierząt, jak robi to Indianka.
    Indianka pracuje dla swoich zwierząt i ze swoimi zwierzętami od lat. Zwierzęta to doceniają i w sympatyczny sposób okazują Indiance swoje przywiązanie i miłość. Zwierzę źle traktowane tak się nie zachowuje.

    Natomiast gdy lesbijki były na gospodarstwie Indianki - nie zaprzyjaźniły się z żadnym ze zwierząt, żadnego nie pogłaskały nawet.
    Konie Indianki wręcz wyraźnie tych dwóch kobiet nie lubiły. Okazały im swoją wrogość i chęć wypędzenia z ich pastwiska, przez które lesby się wlokły. Potem lesby naskarżyły, że konie Indianki chodzą luzem po całym gospodarstwie.
    Nawet swobody im żałowały na ich własnym pastwisku. Gdyby konie zrozumiały, jak szkodzą im i ich gospodyni i opiekunce - na pewno skopałyby im dupy.

    Zwierzęta dla lesb były jedynie tłem agroturystycznego ośrodka, jak sobie przedstawiały gospodarstwo Indianki, mimo że Indianka przed ich przyjazdem uświadomiła je, że jej gospodarstwo nie jest agroturystyczne tylko zwykłe rolne i nie ma tutaj standardu agroturystycznego.

    OdpowiedzUsuń
  67. To jest szczyt chamstwa i bezczelności, aby przyjechać do kogoś na gospodarstwo na darmowy pobyt i jeszcze na tę osobę donosić i szkodzić jej czynnie na wszystkich możliwych frontach.

    To świadczy o tych dwóch zwyrodniałych kobietach. Widać sądzą, że bycie lesbijkami zwalnia je od jakiejkolwiek przyzwoitości ludzkiej.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czy CouchSurfing nie zakłada właśnie darmowego pobytu u kogoś w domu? Dlaczego więc Indianka rejestrowała się na tej stronie, skoro liczyła za zapłatę za pobyt?

      Usuń
    2. NIE. CouchSurfing zakłada gościnność i fair play z obu stron na zasadach z góry ustalonych i zaakceptowanych przed przyjazdem gości.

      Każde goszczenie jest traktowane indywidualne i indywidualnie uzgadniane przed przyjazdem gości. Gospodarze oferują to co mogą i co chcą oferować.

      Może to być kawałek podłogi, materac lub nie, podwórko czy ogródek czy miejsce na łące. Bywa, że oferują nocleg na balkonie lub w jakiejś rozpadającej się szopie lub zaniedbanej, zakurzonej dawnej fabryce, czasem w camperze, altance - to normalna praktyka na CouchSurfingu i nikt nie robi z tego afery w jakich warunkach nocuje za darmo.
      Nikt tutaj nie robi scen z tego powodu, że warunki mieszkalne urągają miejskim standardom. Ludzie przyjeżdżając w takie miejsca godzą się na to z góry.
      Jeśli im to nie odpowiada - nie przyjeżdżają.

      Gospodarze nie mają żadnych obowiązków wobec swoich gości. Wszystko opiera się na zasadach dobrowolności.

      Z reguły dobrze wychowani goście przywożą ze sobą jakiś upominek dla gospodarza, dokładają się do wspólnego wyżywienia lub zapraszają gospodarza w podzięce za użyczona gościnę do restauracji. Lesbijki ani nie dołożyły się do jedzenia, ani nie zaprosiły Indianki do restauracji w rewanżu za darmowy pobyt.

      Żaden z gości nie donosi na swoich gospodarzy z powodu swoich urojeń i ubzdurań, zwłaszcza, jeśli dostał więcej niż było to uzgodnione przed przyjazdem.

      Lesbijki Iza i Marta miały spać w swoim namiocie i zajmować się same sobą. Miały nie być dodatkowym obciążeniem i obowiązkiem dla Indianki. Tak oświadczyły przed swoim przyjazdem. Oszukały Indiankę. Stały się dla niej niewyobrażalnym ciężarem i chodzącym złem.

      Indianka użyczyła im za darmo miejsce na swojej łące. W zamian - spotkała się z krytyką jej naturalnych, ekologicznych łąk. Te osoby to niewdzięcznice bez sumienia. Nie zachowują się jak goście. Brak im kultury i taktu.

      Lesbijki zostały ugoszczone za darmo. Dostały więcej, niż było uzgodnione - dostały za darmo pokój. Same o niego się upomniały, mimo, że miały ze sobą namiot. Potem ten pokój złośliwie opisały w Internecie.

      Indianka nie planowała komukolwiek wynajmować tego pokoju ani odpłatnie, ani za darmo. Jeśli się w niego wpakowały, a przeszkadzał im tam stan tego pokoju - to powinny ten stan poprawić, albo zamknąć pyski i być wdzięczne, że mogą spać za darmo w pokoju zamiast w swoim ciasnym namiocie.

      Nikt im nie obiecał dwóch tygodni darmowego wyżywienia. Powinny były dołożyć się do wspólnego wyżywienia, albo same się żywić na swój koszt.

      Indianka nie liczyła na zapłatę za pobyt tych dwóch pań.
      Indianka liczyła, że nie będzie musiała do nich dokładać, sponsorować ich na swój koszt, bo już wtedy była bardzo znużona sponsorowaniem wakacji obcych ludzi, którzy pod przykrywką niby pomocy na gospodarstwie wyłudzają darmowe pobyty, a niewiele w zamian pomagają na tym gospodarstwie.

      Jasno to określiła na swoim profilu na portalu CouchSurfing. Te panie ten profil czytały i wiedziały doskonale, że Indianka nie chce tutaj takiej wymiany, zresztą, co one mogły Indiance zaoferować?
      Ani nie potrafią trenować koni, ani remontować budynków.
      Są bezużyteczne, w dodatku całe w pretensjach i żądaniach zmanierowanych i zepsutych bździągw z miasta.

      Usuń
  68. Indianko,przestań wypisywać pierdoły,tylko idź do roboty.Na podstawie pomówień odebrano psa? Czy rażących zaniedbań?Pies bez budy na krótkim łańcuchu,głodny,wygrzebał sobie jamę w ziemi i tam leżał.To jest ta opieka i miłość? Przydupasy Indianki- proponuję jechać do Czukt i zobaczyć bajzel na własne oczy. Syf,wylewające się nieczystości z kibla za scianę chałupy.Ekologia?Naturalne łąki?-czyli co stepy czy murawy?Takie kawały nietkniętej ziemi nazywa się ugorami.Dlaczego nie wspomniała o przegranym procesie?O tym,ze nie płaci za usługi?Tylko bydlak w ludzkiej skórze może tak funkcjonować i tylko debil może wierzyć w te bzdury które wypisuje na swoim blogu.Indianka ma na pieńku ze wszystkimi;sąsiadami,wójtem,sołtysem,policją i urzędnikami.Co do wspomnianego Wici i Daro- uciekli w środku nocy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty durna, wroga małpo. Ta twoja wypowiedź jest tyle warta co ty - gówno warta.

      Sama idź do roboty, leniu śmierdzący i nie wtryniaj się komuś do jego gospodarstwa, bezczelna świnio.

      Nie znasz spraw o których piszesz.

      Po pierwsze:

      "nie odebrano Indiance psa" a wyłudzono go od niej.
      Nie musiała go oddawać. Na przemian straszono ją i nagabywano by psa oddała ze względu na szczenięta.
      Psa oddała warunkowo i czasowo do tego schroniska tylko na czas odchowania szczeniąt. Po odchowaniu szczeniąt miała suczkę odebrać.

      Pies który ma do spania cały ganek lub zadaszoną stajnię i siano nie musi mieć budy.
      Satja nie była uwiązana na krótkim łańcuchu, a na bardzo długim i tylko w czasie pobytu lesbijek, po to by ich nie pogryzła. Normalnie latała sobie luzem, tak jak i Saba lata.

      Pies nie był głodny. Był codziennie karmiony tak jak i Satja.

      Żadnej jamy sobie nie wygrzebał. Lesbijko masz urojenia.
      Jak pies może sobie wygrzebać dziurę w kamiennej stajni?
      W kamieniu? Porąbało cię, kretynko???

      Pies nocował w stajni, pod dachem. żadna buda niepotrzebna, zwłaszcza latem w sierpniu kiedy temperatury dochodzą do 30 stopni.

      Nie, naturalne łąki ekologiczne nazywa się łąkami ekologicznymi. Rosną na nich trawy, koniczyny, zioła. Pełnowartościowa pasza dla zwierząt. Nie znasz się na tym lesbo.

      Jaki przegrany proces i o co?

      Nie płaci za usługi? Właśnie że płaci. Słono zapłaciła za koszenie, a facet zmarnował jej połowę siana za co powinien mieć potrącone, a nie miał.

      Indianka nie ma na pieńku ze wszystkimi, tylko z tymi, co działają na jej szkodę. Bo skoro działają na jej szkodę, to znaczy że z nimi jest coś nie tak. Takim musi się przeciwstawiać i robi to.

      Wicia i Darko - przyjechali i wyjechali w biały dzień i także przyjadą i wyjadą w biały dzień zaopatrzeni w baterię jaj. Czy się to ci podoba, czy nie. Zawsze będą tu mile widziani, bo to porządni, uczciwi ludzie czego nie można powiedzieć o was, zwyrodniałych lesbijkach, szpiegach, zdrajcach i donosicielach.

      Usuń
  69. Jestem rolnikiem, i ciągle przewija się oskarżenie Indianki, że zabrali jej urzędnicy finansowanie i dopłaty. Dopłat nie dostaje każdy od tak sobie posiadający ziemię człowiek, trzeba ją jeszcze uprawiać. A kontrole są po to, aby sprawdzić czy ten rolnik rzeczywiście coś uprawia na swojej ziemi zgodnie z deklaracją. I to nie podłe pomówienia i donosy sprawiły odebranie dopłat, ale niewywiązanie się z tejże deklaracji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gówno o tym wiesz. Różne gospodarstwa wokół łamią wszelkie możliwe przepisy unijne i nie są poddawane kontroli ani nie tracą dotacji. Od wypalania łąk, po składowanie zwłok padłych zwierząt na polach, poprzez wypalanie plastikowych worków po sianokiszonkach w ilości setek sztuk, tak, że aż słup smogu idzie na całą okolicę.

      Indianka uprawia swoją ziemię zgodnie ze swoim planem rolnym i wszystko ma tutaj pod tym kątem w porządku, mimo braku maszyn. Tak sobie zorganizowała uprawy, aby brak maszyn nie był wielkim problemem.

      Twoje pomówienie, że Indianka się nie wywiązuje, to jest tylko puste pomówienie bez pokrycia.

      Usuń
    2. Skoro puste pomówienie to dlaczego dopłaty zabrali ? Co, tak po prostu ktoś doniósł i bez sprawdzenia sytuacji jakiś urzędnik nie wychodząc z biura podpisał łamanie deklaracji ?

      No tak, nie ma to jak porównywać "uczciwą" Indiankę do tych, u których stwierdzono łamanie nie tyle deklaracji, ale i przepisów prawnych dotyczących ochrony środowiska. To Indianka chce być uczciwa czy brać przykład z takich ludzi, których jeszcze nie złapano?

      Usuń
    3. Dotacje urzędnik zabrał za bzdurę. Przyczepili się do tabelki. Rzekomo nie taka, jaka powinna być.

      Usuń
    4. Akurat, do tabelki się przyczepili. A może do tego co nie zgadzało się w tej tabelce zgodnie z deklaracją ?

      Rolnik ze świętokrzyskiego

      Usuń
    5. Znaczy, co się w faktycznym stanie gospodarstwa podczas kontroli z tą deklaracją rozmijało w treści tej tabelki? Tak dla jasności dopisuję, żeby ci miastowi wiedzieli o co mi chodzi.

      Rolnik ze świętorzyskiego

      Usuń
    6. Nic się nie rozmijało. Sama tabelka im się nie podobała.
      że komputerowo napisana i wydrukowana. Po prostu bzdet.

      Usuń
    7. Nie słyszałem, żeby jakiemukolwiek rolnikowi zabrali dotacje na podstawie wyglądu tabelki czy innych rzeczy w deklaracji napisanych bez kontroli stanu faktycznego gospodarstwa. Żaden urzędnik sprawdzający deklarację i gospodarstwo nie ma takiego prawa - i nie piszą w swoich raportach rzeczy typu "bo wygląd tabelki mi się nie podobał"- od razu by stracili pracę za brak kompetencji.

      Rolnik ze świętokrzyskiego

      Usuń
  70. Indianka ciężko pracuje fizycznie, by sprostać wymogom jakie nakłada na nią Unia, mimo, że urzędnicy zabierają jej corocznie pieniądze i praktycznie uniemożliwiają gospodarowanie zgodnie z narzuconym planem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale pod tym planem rolnik co roku się podpisuje (termin do 15 maja) i z roku na rok decyduje i deklaruje co będzie uprawiać i robić na swojej ziemi. A jak nie ma czasu i sił można z deklaracji zrezygnować, albo nawet podpisać, że w tym roku nic uprawiać nie będzie, tylko w takim wypadku za ten rok dopłat nie dostanie.

      Rolnik ze świętokrzyskiego

      Usuń
  71. Indianka ma czyste, uporządkowane podwórko, tak samo ma porządek w budynkach gospodarczych.
    Ma także porządek na swoich pastwiskach, gdzie wypasa swoje zwierzęta.

    Robi wszystko sama i bez maszyn, a mimo to gospodarstwo jest zadbane, bo zadbała o nie.

    Niejedna bogatsza rodzina w okolicy nie ma takiego porządku i ładu jak ma Indianka na swoim siedlisku i w budynkach gospodarczych, mimo, że ich jest po kilka osób do roboty i mają do dyspozycji maszyny rolne usprawniające pracę, a także bardzo wysokie dotacje, których nie ma Indianka.

    Oskarżanie Indianki o rzekome zaniedbywanie gospodarstwa jest dotkliwie niesprawiedliwe i wysoce nieżyczliwe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dobra, powiedzmy że Indianka ma czyste i uporządkowane podwórko, budynki gospodarcze i pastwiska. Ale to nie na tym polegają wypominane Indiance rażące zaniedbywania. Tylko o to co deklaruje że ma , a w rzeczywistości tego nie ma i nie potrafi o to zadbać. Chodzi tu o dobro zwierząt, które posiada a nie jest w stanie im zapewnić paszy, odpowiedniego schronienia, i przede wszystkim opieki weterynaryjnej. I mimo tego wszystkiego nadal kupuje i nabywa nowe zwierzęta :(

      Usuń
    2. Ty głupia lesbo. Gdyby tu faktycznie weterynaria stwierdziła rażące zaniedbania, to by na pewno zwierzęta Indiance zagarnęła. Ich lakoniczne stwierdzenie, że "zwierzęta nie wymagają interwencji" należy rozumieć tak:

      "Zwierzęta Indianki są zdrowe, zadbane, najedzone, szczęśliwe, w znakomitej kondycji, pełne życia i wigoru"

      Przyznali choć niechętnie, że zwierzęta "nie wymagają interwencji" bo stety dla Indianki muszą się trzymać prawa i przepisów, które określają dobrostan zwierząt.

      Według twoich urojonych wymagań i standardów, weterynaria musiałaby zabrać zwierzęta wszystkim polskim rolnikom.

      Chociażby bogaty sąsiad Indianki który mieszka obok niej:
      trzyma krowy na uwięzi, w budynku. Nie wypuszcza ich w ogóle na pastwisko od lat. stoją tam jak maszyny do produkcji mleka. Nie widzą ani nieba, ani Słońca. Nie mają przyjemności wyciągnąć się z lubością na zielonej trawie pastwiska.

      Indianka swoich zwierząt tak skrajnie przedmiotowo i materialistycznie nigdy nie traktowała i nie potraktuje.
      Zwierzęta Indianki szczęśliwie korzystają z potężnych wybiegów, mają do swojej dyspozycji 11 hektarów łąk pełnych kwiecia, ziół, traw... Mają jak w raju, co kiedyś przy okazji przyznał naczelny vet powiatu będąc na gospodarstwie Indianki.

      Zazdrościsz lesbo jej zwierząt i jej zaradności. Kto w okolicy potrafiłby sobie poradzić z taką różnorodną zwierzyną? Ona potrafi, co dziwi niezmiernie lokalnych wieśniaków.

      Usuń
  72. Rażąca to jest twoja podłość i zawzięta chęć szkodzenia zapracowanej osobie znajdującej się w bardzo trudnej sytuacji materialnej i finansowej.
    To jest zwykła nikczemność. Obrzydliwa nikczemność.

    Że też ten Kraków produkuje takie wywłoki.
    Indianka zawsze lubiła to miasto i dobrze kojarzyła z kulturą i sztuką, historią i tradycją, polskością.

    Przez takie jak wy na dźwięk słowa "kraków" robi się jej niedobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już nie przesadzaj z tym zapracowaniem.Cały dzień ryjesz w necie,chociazby dziś:D Zapracowana to jest matka z gromadą dzieci na 7 ha gospodarce albo samotnie wychowująca na umowie śmieciowej.Ani to kasy ani czasu na biadolenie w neciku.Jak widzę naparzasz posty od 8 rano na tym blogu,co kilka minut jeden.Jak ty masz ogarnąć gospodarstwo,skoro dupa ci przyrosła do fotela przed monitorem?
      Ubawiony netem

      Usuń
  73. Stare pudło i jej kociak urządziły sobie chryję w internecie kosztem przemęczonej z przepracowania, samotnej kobiety w ciężkiej sytuacji materialnej i finansowej. Obrzydlistwo! Jesteście parszywymi gnidami.

    OdpowiedzUsuń
  74. Jaki pakiet masz na myśli?Pakiet utrzymanie łąk ekstensywnych czy pakiet utrzymanie pastwisk ekstensywnych.Korzystanie z pakietu wiąże się z zakazem wykonywania większości zabiegów stosowanych przy intensywnej produkcji łąkarskiej np. częste koszenie i nawożenie. Termin koszenia nie może być wcześniejszy niż 1 lipca, a w przypadku łąk trzęślicowych 15 sierpnia. Rolnik korzystający z programu musi także stosować się do wytycznych z zakresu sposobu koszenia, bezwzględnie wymagane jest także usunięcie ściętej biomasy z łąki. Czy ty cos na tych łąkach robisz?Z tego co piszesz nawet ich nie kosisz.Więc o co to halo? Nie należy ci się dopłata.A może mowa o pakiecie rolnictwo ekologiczne? Wtedy trzeba mieć certyfikat potwierdzający „ekologiczność” gospodarstwa.Prowadzenie gospodarstwa ekologicznego wiąże się ze znacznie większymi obostrzeniami niż w przypadku rolnictwa zrównoważonego.Skoro nie masz dopłat,tak jak już ktoś zauważył-nie spełniasz warunków.
    Chłopek spod Mławy

    OdpowiedzUsuń
  75. Chłopek spod Mławy - ty nie spełniasz warunków.
    Przede wszystkim nie jesteś człowiekiem, a tylko nudnym ględziorem, który bredzi. Jeśli byś czytał bloga Indianki, to byś wiedział, że część łąk ma już wykoszone a reszta jest wypasana. Czyli spełnia to co ma spełniać.

    OdpowiedzUsuń
  76. Indianka nie jeden raz napisała na swoim blogu, że siano gnije w polu, bo nie miał kto zebrać ( i w sumie tylko z niecałych 2 z jej 11 hektarów jakie posiada). I wątpię też, żeby sama ręczną wykaszarką pozostałe hektary wykosiła w terminie (jeśli oczywiście łapie się na ten termin do 15 sierpnia). A propos łąk to się ich nie wypasa, tylko pastwiska. Więc albo w deklaracji zaznaczasz łąkę albo pastwisko. Ja jej do deklaracji nie zaglądałem, więc nie wiem co tam zaznaczała i z czego się nie wywiązuje. Ale czytając bloga Indianki nie trudno wpaść na to, że coś jest nie tak. Więc albo ty anonimie kręcisz albo czytasz niedokładnie jej bloga albo to Indianka kłamie na blogu.

    Jak Indianka tak bardzo ceni sobie wolność od Unii Europejskiej, to niech robi wszystko jak chce i w terminach jakie chce, tylko niech nie narzeka że Unia dopłat nie daje. Dopłaty z Unii to nie jest darmowa kasa dla każdego kto ma taką zachciankę.

    Rolnik ze świętokrzyskiego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie że napisali w końcu rolnicy "siedzący" w temacie- czyli CHŁOPEK SPOD MŁAWY i ROLNIK Z ŚWIĘTOKRZYSKIEGO . Wjaśnią nam dużo w kwestiach dopłat unijnych i wyobrażeń na ten temat naszej indiany .
      Bo jak długo można czytac brednie w rodzaju :" zapier..lili mi dopłaty" , "okradli indiankę" itp.

      Usuń
  77. Kobieta dobrze prawi.Nie czytam uważnie-bo tego się czytać uważnie nie da.To co tam "stoi" podle obrazków woła o pomstę do nieba.Ma dopłaty,nie ma dopłat,gmina zabrała to,gmina nie dała tamtego.Sino nie zebrane moknie,łąka skoszona i wszystko zwiezione.Raz jest stodoła do remontu ,potem że na sprzedaż.Chyba sama autorka nie wie jak jest naprawdę.I pewnie mi przyjdzie zemrzeć w tej błogiej nieświadomości.
    Chłopek spod Mławy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam podobne wrażenia czytając jej blog...

      Usuń
  78. "Kobieta dobrze prawi.Nie czytam uważnie-bo tego się czytać uważnie nie da.To co tam "stoi" podle obrazków woła o pomstę do nieba.Ma dopłaty,nie ma dopłat,gmina zabrała to,gmina nie dała tamtego.Sino nie zebrane moknie,łąka skoszona i wszystko zwiezione.Raz jest stodoła do remontu ,potem że na sprzedaż.Chyba sama autorka nie wie jak jest naprawdę.I pewnie mi przyjdzie zemrzeć w tej błogiej nieświadomości.
    Chłopek spod Mławy"

    Rolnik spod Mławy??? :))) ahahahahaha

    Starasz się lesbijko, nie powiem - starasz tworzyć przychylny twoim podłym poczynaniom spam.
    Kogo ty chcesz nabrać udając rolnika z Mazur? Tutaj na Mazurach takiej gwary jak wstawiłaś powyżej nie ma. Ośmieszasz się kobieto.
    Musisz się bardziej postarać, oszukańcza lesbijko.

    rolnik z Mazur

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mława to nie Mazury - głupia babo ze wsi,padło ci na dekiel od tego pomstowania.

      Usuń
  79. Dokładnie. te kobiety piszą i nie wiedzą o czym piszą. Przyczepiły się do porządnej dziewczyny i szkalują jej dobre imię od roku czasu. To jest normalne? gdzie jest policja? gdzie prokuratura?
    te organy zostały powołane do ścigania takich jak one. coś tu jest nie tak z tymi organami, że nie reagują i pozwalają, aby te dwie się nad niewinną, zapracowaną dziewczyną pastwiły tyle czasu.
    czy nie trzeba tej sprawy pchnąć gdzieś wyżej, dalej? Indianko - pomyśl o tym. Nie pozwól, aby jakieś dwie mendy ci na głowę wchodziły tyle czasu. broń się dziewczyno!


    Pozdrawiam cię serdecznie Indianko i trzymaj się dzielnie.

    Marek

    OdpowiedzUsuń
  80. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  81. Marku-Izabelo... popieprzyło cię kompletnie; idź lepiej zbierać chrust na zimę, bo znowu nie będziesz miała czym palić w piecu. Myślę, że twój nick jest obrazą dla wszystkich Indian. Powinnaś zacząć siebie nazywać buszmenką - lepiej pasuje...
    Anonimowy Anonim z Mazur:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nijak nie pasuje, Buszmeni to najbardziej zaradni murzyni. Znani są z tego, że potrafią przetrwać w warunkach, w których każdy inny umarłby z głodu i pragnienia.

      Usuń
    2. Ekhm, buszmeni to ludzie żyjący w buszu, który wystepuje tylko w Australii, gdzie z kolei nie ma murzynów. Są tam za to emu, których nie ma w Afryce, gdzie są murzyni i strusie...

      Usuń
  82. No ależ ona tam też trwa i ma się w najlepsze. Radzi sobie z przetrwaniem doskonale. Gorzej z ziemią i zwierzętami... Ziemniaki młode w sierpniu zajada - wychodowane wprawdzie w piwnicy, ale cóż... do tego kurczak z biedronki:) na nic pieniędzy nie ma, ale na internet zawsze ma...
    "zaradna" jak mało kto...

    OdpowiedzUsuń
  83. ...nie to co ja - cały dzień w internecie siedzę i dogryzam dziewczynie bo mam za dużo czasu. Nie pracuję - mój stary zapierdala cały dzień, więc mam czas na manicure i pedicure, TV i kawkę co godzinka oraz pieprzenie przez cały dzień w internecie. Jak się już tak wyżyję na osobach mi zupełnie obcych - to z uśmiechem witam wieczorem mojego starego mimo że nie mogę patrzeć na tego debila i naiwniaka, który daje się mi tak wykorzystywać na maksa.

    OdpowiedzUsuń
  84. "No ależ ona tam też trwa i ma się w najlepsze."

    Nikt ciebie nie zapraszał na rancho, po to byś szkalowała Gospodynię przez cały rok.
    Dostałaś za darmo jeść i za darmo pokój z łazienką.
    Nikt ci pokoju ni wyżywienia nie obiecał, a dostałaś, więc bądź wdzięczna i skończ już z tymi bzdurami.

    Maria

    OdpowiedzUsuń